Bagdadi - według słów Trumpa - wysadził się podczas operacji amerykańskich sił specjalnych w północno-zachodniej Syrii. Był chorym i zdemoralizowanym człowiekiem i teraz go nie ma - oświadczył w przemówieniu w Białym Domu prezydent, podkreślając, że była to "wielka noc dla USA i świata".
Bandyta, który chciał tak bardzo zastraszać innych spędził swoje ostatnie chwile w całkowitym strachu, panice i obawie, będąc przerażonym amerykańskimi oddziałami idącymi po niego - mówił Trump. Szef IS na koniec swojego życia miał płakać i ukryć się na końcu tunelu bez wyjścia, wysadził się w nim wraz z trójką dzieci, a po wybuchu tunel zawalił się - relacjonował prezydent USA.
W ocenie Trumpa Bagdadi "zginął jak pies i tchórz". W operacji oprócz Bagdadiego zabito też innych dżihadystycznych bojowników. Nie zginął w niej żaden żołnierz USA.
W swojej przemowie Trump kilkukrotnie chwalił profesjonalizm wojska Stanów Zjednoczonych. Zapowiedział też dalsze ściganie bojowników IS.
Podziękował za współpracę Rosji, Syrii, Turcji, Irakowi i syryjskim Kurdom. Ci ostatni mieli dostarczyć informacji wywiadowczych.
Podczas operacji osiem amerykańskich śmigłowców przeleciało nad terytorium Turcji oraz strefą kontrolowaną przez Rosjan w Syrii. Rosja "traktowała nas wspaniale" - ocenił Trump. Rosjanie "nienawidzą IS tak samo jak my" - zapewnił.
Wcześniej amerykańskie źródła rządowe przekazały, że siły USA przeprowadziły w sobotę militarną operację przeciwko przywódcy IS. Nie podano oficjalnie, czy akcja zakończyła się powodzeniem, ale według "Newsweeka" Bagdadi został zabity w czasie nalotu.
Organizacja Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowała o ataku przeprowadzonym w nocy z soboty na niedzielę na północ od miasta Idlib przez eskadrę ośmiu śmigłowców, wspieranych przez samolot bojowy, należących do sił koalicji międzynarodowej do walki z IS, na pozycje powiązanej z Al-Kaidą organizacji Hurras al-Din (Strażnicy Dżihadu) oraz na domniemane kryjówki bojowników IS.
Według Syryjskiego Obserwatorium śmigłowce atakowały pozycje IS przez około 120 minut, z kolei dżihadyści celowali w śmigłowce z broni ciężkiej. W wyniku ataku śmigłowca sił koalicji zginęło dziewięć osób. Nie wiadomo, czy Bagdadi był jedną z nich - przekazało Obserwatorium, które dysponuje na miejscu własną siatką informatorów. Liczba ofiar śmiertelnych tego ataku prawdopodobnie wzrośnie z powodu dużej liczby rannych.
Według informacji amerykańskiego wywiadu Bagdadi ukrywał się gdzieś wzdłuż granicy iracko-syryjskiej. Islamistyczną organizacją kierował od 2010 roku, kiedy IS było jeszcze gałęzią Al-Kaidy w Iraku.
W szczytowym okresie Państwo Islamskie kontrolowało tereny od północy Syrii wzdłuż rzek Tygrys i Eufrat do obrzeży stolicy Iraku, Bagdadu. Jednak porażki IS w Mosulu w Iraku i w Ar-Rakce w Syrii w 2017 roku spowodowały sukcesywny upadek samozwańczego kalifatu o nazwie Państwo Islamskie. Bagdadi stał się uciekinierem, który ukrywał się wzdłuż pustynnej granicy Iraku z Syrią.
Pod koniec kwietnia br. w sieci zamieszczono 18-minutowe nagranie wideo z wypowiedzią Bagdadiego, w którym grozi zemstą za zabijanie i więzienie bojowników jego organizacji. Premier Iraku Adel Abd al-Mahdi wyraził wówczas przekonanie, że nagranie przywódcy IS jest próbą wsparcia dżihadystów i że IS będzie próbowało dokonywać kolejnych zamachów.
Informacje o śmierci Bagdadiego pojawiły się w lipcu 2017 r. 11 lipca irańska agencja prasowa Mehr oraz rosyjskie media donosiły, że terroryści IS potwierdzają, iż ich przywódca nie żyje. O jego śmierci nie poinformowała jednak powiązana z IS propagandowa agencja Amak. Również Pentagon oświadczył wówczas, że USA nie mają informacji, aby móc potwierdzić śmierć Bagdadiego.