Jeśli chodzi o ostatnie ekscesy tureckiego prezydenta, to powiedzmy sobie jasno, nie są to deklaracje, to są inwektywy - powiedział przedstawiciel Pałacu Elizejskiego. Ambasador zostanie wezwany do ministerstwa, aby złożyć wyjaśnienia (...). Oczekujemy, że prezydent Erdogan to wyjaśni - dodał.
Pałac Elizejski ogłosił, że "nie ma komentarza w sprawie inwektyw". Odnosząc się do słów Macrona dotyczących kondycji NATO, dodał, że "powstała kwestia operacji tureckiej w Syrii i jej konsekwencji, możliwego odrodzenia się Państwa Islamskiego (...) oraz innych, w sprawie których potrzebne nam są pogłębione wyjaśnienia Turcji".
Wcześniej w piątek Erdogan powiedział, że sformułowanie Macrona o "śmierci mózgu" NATO świadczy o "chorym i powierzchownym" rozumieniu przez niego Sojuszu.
Macron w wywiadzie dla tygodnika "The Economist" z 7 listopada nazwał stan, w jakim znajduje się NATO - z powodu braku koordynacji między Stanami Zjednoczonymi i Europą oraz jednostronnego zachowania Turcji - "śmiercią mózgową" .
W czwartek szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył, że Macron "popiera organizację terrorystyczną". Wcześniej Macron powiedział, że Ankara nie może oczekiwać solidarności od sojuszników w NATO, bo jej operacja w Syrii to polityka "faktów dokonanych".
We wtorek, powołując się na czterech wysokiej rangi przedstawicieli NATO, Reuters napisał, że Turcja odmawia poparcia planu pomocy NATO dla Polski i krajów Bałtyckich dopóki Sojusz nie zaoferuje jej politycznego poparcia w walce przeciw kurdyjskim milicjom YPG w Syrii. Ankara stara się skłonić NATO do wsparcia jej ekspedycji w Syrii i uznania tamtejszych Kurdów za terrorystów.
Jednym z powodów, dla których Macron skrytykował NATO, była właśnie inwazja Turcji w Syrii wymierzona w milicje YPG, a podjęta po decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa o wycofaniu amerykańskiego kontyngentu z tego regionu i bez konsultacji z NATO.
Chodzi o ofensywę rozpoczętą przez Turcję w październiku w północno-wschodniej Syrii, której deklarowanym celem jest wyparcie kurdyjskich bojowników z YPG z przygranicznego pasa na środkowym odcinku granicy turecko-syryjskiej i utworzenie tam "strefy bezpieczeństwa", do której Ankara zamierza przesiedlić syryjskich uchodźców przebywających w Turcji. Kurdowie nazywają tę operacją czystką etniczną, oskarżają też Turcję o zbrodnie wojenne podczas ofensywy.