Wczoraj tureckie samoloty zbombardowały pozycje kurdyjskich bojowników wzdłuż granicy. W samej Turcji rośnie presja opinii publicznej, by rząd zgodził się na operację na większą skalę. We wtorek tysiące osób wzięły udział w pogrzebach 12 żołnierzy, którzy zginęli w zasadzce zorganizowanej w niedzielę przez Kurdów.

Reklama

"Wydarzenia te z pewnością będą miały wpływ na sytuację na Bliskim Wschodzie" - twierdzi w rozmowie z DZIENNIKIEM analityk John Simpson z BBC "Irak na pewno nie pozostanie obojętny w wypadku ewentualnej interwencji Turków" - dodaje.

Zgodę na przeprowadzenie akcji zbrojnej wyraził już turecki parlament. Na razie jednak wciąż trwają zabiegi dyplomatyczne. Jeszcze wczoraj do Ankary przybyć miała iracka delegacja rządowa. Turcy są sceptyczni. "Potrzebujemy czegoś więcej niż słowa" - oświadczył szef ich MSZ Ali Babacan.