"Opracowano już prototyp składanego skrzydła pojazdu, które przeszło wszystkie testy" - wyjaśnia Mitch LaBiche, inżynier z firmy LaBiche Aerospace, która brała udział jako koproducent w tworzeniu takich spektakularnych dzieł, jak myśliwiec F-117 czy śmigłowiec Apache AH-64. Anna Mracek Dietrich, inżynier pracująca w Terrafugii, poinformowała też, że rozpoczęto już prace nad resztą konstrukcji pojazdu. Jego testy mają rozpocząć się pod koniec 2008 r.

Reklama

Jednym z najtrudniejszych wyzwań, którym będzie musiał sprostać zespół pracujący przy Transitionie, jest skonstruowanie silnika. Problem polega na konieczności połączenia funkcji jednostki napędowej samochodu oraz samolotu napędzanego zwykłą 95- lub 98-oktanową benzyną bezołowiową. Wiadomo, że inżynierowie próbują wybrnąć z tego motoryzacyjno-lotniczego zaułka, opracowując mechanizm, który będzie przełączał napęd pojazdu między jego tylną osią a śmigłem.

Twórcy prototypu latającego samochodu muszą uporać się z jeszcze jednym poważnym ograniczeniem. Producenci zostali zobowiązani przez Federalną Administrację Lotnictwa (FAA), że w pierwszym etapie wprowadzania Transitiona na rynek będzie on sprzedawany jako lekki samolot sportowy, a nie samochód. To niezwykle ważna informacja, bo w USA licencję pilota tego typu maszyn posiada tylko 600 tys. osób.

W dodatku Transition musi najpierw spełnić kryteria odpowiadające parametrom samolotu, a nie samochodu. Ma ważyć zatem mniej niż 599 kg i rozwijać w powietrzu prędkość nie większą niż 222 km na godzinę. Ponadto na jego pokład będą mogły wsiąść nie więcej niż dwie osoby. Dopiero później pojazd zostanie dostosowywany do wymagań amerykańskiej Narodowej Administracji Autostrad i Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA), która może - choć nie musi - przyznać mu homologacji samochodu osobowego.

Reklama