"Do 75. rocznicy wyzwolenia od faszyzmu, która przypada 8 maja pozostało jeszcze kilka miesięcy. W przeszłości rocznice te charakteryzowały się głównie gestami pojednania, zwłaszcza między Niemcami a Rosjanami. Ale towarzyszyły im również spory o interpretację historii. Od czasów zimnej wojny atmosfera nigdy nie była jednak tak zatruta, jak teraz" - pisze berliński dziennik i obarcza odpowiedzialnością za tę sytuację prezydenta Rosji Władimira Putina.
Gazeta przypomina, że pod koniec grudnia zaczął on udzielać lekcji Polsce. Były one jednak skierowane do całej Europy Zachodniej. Głównym przesłaniem Putina było stwierdzenie, że Polska nie była pierwszą ofiarą Hitlera i ponosiła odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej - podobnie jak Francja i Wielka Brytania, które doprowadziły do zawarcia porozumienia monachijskiego. Stalin był ostatnią osobą, która zawarła porozumienie z Hitlerem, a pakt Ribbentrop-Mołotow był normalną umową o nieagresji - przekonywał rosyjski przywódca.
"Był to policzek dla Polaków, ponieważ pakt Hitler-Stalin z sierpnia 1939 r. był faktycznie tajnym porozumieniem niemiecko-sowieckim w sprawie zniszczenia i podziału ich kraju. Z polskiej perspektywy inwazja Rosji na wschodnią Polskę dwa tygodnie po inwazji niemieckiej nie była, jak twierdził Putin, aktem ratowania. Stalin skorzystał z okazji, by zamordować tysiące Polaków. O tym Putin nie powiedział ani słowa. Prezydent Rosji wykopał rów. Teraz trudno będzie z godnością świętować rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem" konkluduje "Tagesspiegel", zwracając uwagę, że prezydent Polski Andrzej Duda nie poleci na Światowe Forum Holokaustu w Jerozolimie 23 stycznia. Władimir Putin z kolei nie pojawi cztery dni później w Auschwitz.