Konferencja pt. "Czeczenia. Początek" została zorganizowana z inicjatywy europosłanki PiS Anny Fotygi. Jej uczestnicy przedstawili kulisy objęcia władzy w Rosji przez Władimira Putina. Udział w dyskusji wzięli znani eksperci do spraw Rosji, m.in. historyk Jurij Felsztyński, wieloletni amerykański korespondent w Moskwie David Satter, premier Republiki Czeczeńskiej na uchodźstwie Achmed Zakajew, a także Adam Borowski, działacz opozycji antykomunistycznej, od lat wspierający Czeczenów

Reklama

Wojny czeczeńskie były początkiem agresywnej postawy Rosji, zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej. (...)To właśnie druga wojna czeczeńska, dokładnie dwadzieścia lat temu, wyniosła Putina do władzy - podsumowała Fotyga. Jest to bardzo ważne, by zrozumieć współczesne działania Rosji na Ukrainie, a także niektóre kampanie informacyjne skierowane przeciwko krajom zachodnim, w tym przeciwko Polsce” – mówiła na spotkaniu.

Felsztyński powiedział, że w 1994 roku KGB ustaliło, iż najpewniejszą gwarancją reelekcji Borysa Jelcyna, jest wojna. Stąd koncepcja I wojny czeczeńskiej, która była swego rodzaju polisą ubezpieczeniową, gdyby trzeba było przełożyć lub zawiesić wybory – zaznaczył historyk. Felsztyński, współautor wraz z Aleksandrem Litwinienką głośnej książki "Wysadzić Rosję", przypomniał też, że drugą wojnę czeczeńską poprzedziły ataki terrorystyczne, które, jak dzisiaj wiemy, przeprowadziły rosyjskie służby.

Wiemy, że ani jeden Czeczen nie był zaangażowany w te akty terroru, a mimo to Jelcyn wypowiedział wojnę Czeczenii, oddając stery państwa Putinowi – mówił Felsztyński. Także w tym przypadku zaraz po wyborach wojnę zakończono – dodał historyk. W jego opinii to był także koniec marzeń, że Rosja będzie demokracją. Nie można być demokracją, gdy dokonuje się aktu terroryzmu przeciwko własnym obywatelom – zakończył Felsztyński.

David Satter, jeden z wiodących amerykańskich korespondentów specjalizujących się w sprawach rosyjskich, powiedział, że wojna dla Rosji w czasach posowieckich jest instrumentem polityki wewnętrznej. Wojna jest też sposobem, w jaki przywódcy rosyjscy konsolidują swoją władzę - mówił. Jak dodał, najlepszym tego przykładem jest II wojna czeczeńska. Te wydarzenia były istotne, bo skonsolidowały przestępczą Rosję za czasów Jelcyna i stworzyły warunki do trwałej dyktatury pod rządami Putina - zauważył.

Amerykański dziennikarz przypomniał, że po ośmiu latach władzy Jelcyn był znienawidzony przez społeczeństwo rosyjskie, nikt go nie wspierał. O Putinie nikt wówczas praktycznie nie słyszał, nie miał on doświadczenia, charyzmy. Jego nazwisko w kontekście przyszłej prezydentury padało co prawda na szczytach władzy, ale powszechnie w mediach uważano, że to dowcip – wspominał.

Satter szczegółowo przedstawił fakty związane z czterema zamachami na budynki mieszkalne, które we wrześniu 1999 roku pochłonęły życie ponad 300 osób. W Riazaniu miejscowe służby udaremniły kolejny zamach, złapały nawet osoby, które podłożyły ładunki wybuchowe. Byli nimi agenci FSB - mówił Satter, który prowadził wówczas własne śledztwo w tej sprawie.

Reklama

Byłem w Riazaniu. Wbrew temu, co mówiły później władze, to nie były ćwiczenia. Detonatory, materiały wybuchowe, przypadkowy sposób wykrycia ładunków jasno wskazują, że mieszkańców bloku w Riazaniu miał spotkać podobny los, co czterech innych budynków wysadzonych wcześniej w Rosji. Ginęły także dowody, w tym skradziono samochód służący do przewożenia materiałów wybuchowych – wyliczał Satter.

Zaznaczył, że o te zamachy oskarżono Czeczenów, którzy nie mieli z atakiem nic wspólnego. Przed atakiem mało kto z Rosjan wspierał drugą inwazję na Czeczenię. Ataki zmieniły jednak wszystko – wybuchła wojna, Putin został prezydentem, rodzina Jelcyna pozostała bezkarna – podsumował Amerykanin.

Zakajew, premier czeczeńskiego rządu na uchodźstwie, podziękował Polakom za udzielane od lat wsparcie. Mówił, że w chwili obecnej Czeczenia znajduje się pod rosyjską okupacją i nie jest tajemnicą, że przez te lata rosyjskim służbom specjalnym udało się podzielić społeczeństwo, dzieląc Czeczenów na "dobrych” i "złych” muzułmanów.

Zakajew przypomniał, że taka rosyjska polityka kosztowała życie 250 tys. czeczeńskich cywilów. "40 tys. z nich to dzieci. Tysiące było również rannych i niepełnosprawnych, a na ulicy znalazły się setki tysięcy ludzi” - wyliczał. To nie była wojna przeciwko terroryzmowi, a przeciwko ludności cywilnej, łamiąca postanowienia konwencji genewskiej, statutów Rady Europy i wielu innych zasad prawa międzynarodowego i humanitarnego – mówił czeczeński lider.

Poinformował, że obecnie 80 proc. mieszkańców Czeczenii jest bez pracy, a ludzie z niej uciekają. Pobudowane w Groznym wieżowce, stadiony, budynki, stoją w nocy ciemne, bo nikt tam nie mieszka.

Głos zabrał Adam Borowski, który od lat dokumentuje zbrodnie popełniane w Czeczenii. Przypomniał o jednym ze zdjęć, które w 2008 roku przywiózł do Parlamentu na wystawę "Czeczenia. Ostateczne rozwiązanie”.

Długie doły wypełnione zwłokami, jak w Katyniu, ale zamiast oficerów leżały tam ciała zabitych kobiet, dzieci, starców. Wówczas obraz ten uznany został za zbyt drastyczny i po kilku godzinach wystawa została zdjęta. Dlatego tym bardziej dziękuję Annie Fotydze, że po tylu latach w Brukseli znów mówi się o tragedii narodu czeczeńskiego – powiedział Borowski, który jest przewodniczącym Komitetu Polska-Czeczenia.

Borowski przypomniał także o czterech powstaniach czeczeńskich w XIX wieku oraz deportacji całego narodu przez Stalina. Rosja może zrobić wiele rzeczy, ale nie zabije wolności w duszy czeczeńskiej - ocenił.