Jak przypomina gazeta, Erdogan odtrącił zachodnich sojuszników, gdy ci, jego zdaniem, nie okazali mu wystarczającej solidarności po udaremnionym puczu w Turcji w 2016 r., a po zmianach konstytucyjnych rozszerzających jego władzę rozpoczął zbliżenie z Rosją Władimira Putina. Zaprosił Rosję do budowy pierwszego tureckiego reaktora jądrowego, gazociągu do Europy przez tureckie terytorium i kupił rosyjski system obrony przeciwlotniczej.
Teraz jednak Turcja znajduje się na krawędzi konfrontacji wojskowej z rosyjskimi siłami w Syrii, gdzie interesy Ankary i Moskwy są sprzeczne. Erdogan chce utrzymania strefy buforowej w Idlibie, by zapobiec dalszemu napływowi uchodźców, Putin pomaga syryjskiemu reżimowi w odbiciu Idlibu i tym samym w ostatecznym stłumieniu rebelii.
"Turecki przywódca myślał, że odzyska wpływy i prestiż, przystępując do antyliberalnego klubu Putina. Ale, jak wskazują jego krytycy w kraju, to Kreml go rozgrywa" - pisze "FT" i wskazuje, że Erdogan najpierw pozwolił Putinowi na wbicie klina pomiędzy członków NATO, choć ostatecznie to do NATO udał się z prośbą o pomoc, a teraz wbija klin między państwa europejskie, zachęcając uchodźców i migrantów do tego, by opuszczali Turcję i udawali się do Europy.
"3,6 mln syryjskich uchodźców (przyjętych) w Turcji to ogromne obciążenie i kraj ten zasługuje na wsparcie. Ankara słusznie oczekuje, że Wspólnota dotrzyma swoich obietnic dotyczących przyjęcia większej liczby syryjskich uchodźców. Jednak zabieganie o wsparcie ze strony Europy przy jednoczesnym trzymaniu jej "noża przy gardle", jak to ujął holenderski premier Mark Rutte, nie powiedzie się. W żadnym wypadku Europa nie ma zamiaru walczyć u boku sił tureckich. Po haniebnym umyciu rąk od problemu Syrii, nie może dać Erdoganowi tego, czego ten naprawdę potrzebuje" - pisze "FT".
Brytyjski dziennik wskazuje, że turecka historia jest pasmem porażek w starciach z Rosją i tym razem nie będzie inaczej. Ocenia, że najlepsze, na co Ankara może liczyć, to nowy rozejm i wycofanie się do małej strefy buforowej, przy założeniu, iż Putin będzie skłonny pomóc Erdoganowi w zachowaniu twarzy.
"Turecki przywódca lubi trząść Europą, grożąc jej w sprawie uchodźców, ale to rosyjski przywódca pociąga za sznurki. Europejczycy i Amerykanie zrzekli się odpowiedzialności za katastrofę w Syrii. Zachowanie Erdogana dało im kolejną wymówkę, aby nie zastanawiać się nad tym ponownie" - konkluduje "FT".