Artykuł dziennikarki ekonomicznej Meiraw Arlozorow próbuje zmierzyć się z pytaniem o koszty ponoszone przez społeczeństwo w imię ratowania życia ludzkiego w czasie epidemii. "Załóżmy, że komisja odpowiedzialna za ocenę, które leki są dotowane lub finansowane z ubezpieczenia, otrzymała następującą propozycję: istnieje terapia dla choroby, która zabije 10 tys. osób, ale kosztuje 140 mld szekli (39 mld dolarów). Czy leczenie tej choroby byłoby finansowane?" - pyta retorycznie autorka nazywając to "okrutnym dylematem".

Reklama

Około 140 mld szekli utraconego produktu krajowego brutto oznacza setki lub tysiące ludzi, którzy stracą źródło dochodu, popadną w depresję i potencjalnie popełnią samobójstwo - przewiduje publicystka. Dla dziesiątek tysięcy ludzi drastycznie pogorszy się jakość życia. Załamanie gospodarcze oznacza też wyższy wskaźnik przemocy domowej i ogólnie więcej przestępstw.

Prognoza izraelskiego ministerstwa finansów w przypadku krachu to zmniejszenie PKB o 17 proc. (w porównaniu ze wzrostem 3,3 proc. w 2019 r.), deficyt na poziomie 15,5 proc. (3,7 proc. w 2019 r.) i wzrost długu publicznego do 86,5 proc. PKB (60 proc. w 2019 r.).

"W historii ludzkości nie ma przypadku chęci poświęcenia całej gospodarki, jako sposobu zapobiegania chorobom" - przywołuje opinię innego ekonomisty Arlozorow. Podkreśla, że nie można prosić całego pokolenia o finansowe poświęcenie się, a potencjalnie nawet fizyczne. To nie jest odpowiedzialność, to narodowe samobójstwo - zaznacza. Dziennikarka uważa za oczywiste, że Izrael podobnie jak wszystkie kraje świata będzie walczył o życie swoich starszych i chorych obywateli i zapłaci za to znaczną cenę. Już dziś bezrobocie wzrosło do 20 proc. (3,9 proc. w 2019 r.) i "recesja jest prawdopodobnie nieunikniona".

Jednak cena za uratowanie jak największej liczby osób w wysokości 140 mld szekli i ryzyko całkowitego upadku Izraela to zbyt wiele do zapłacenia - sądzi ekonomistka. Dalsze zaostrzenie blokady byłoby nieodpowiedzialne. "Musimy kontynuować obowiązujące ograniczenia dla całej populacji i musimy rozważyć nową politykę, która wzywa do izolacji osób najbardziej zagrożonych (osób starszych i chorych)" - dodaje. Według autorki "Haarec", badania pokazują, że taka polityka byłaby skuteczniejsza niż całkowita blokada. "Cena zaostrzonej blokady, nawet jeśli nie da się jej od razu zmierzyć w życiu ludzkim, nadal będzie gorsza niż to, co przygotował dla nas koronawirus" - konkluduje Arlozorow.