Jeśli stwierdzimy w maju, że nie można zorganizować drugiej tury wyborów lokalnych w czerwcu, czego wielu obserwatorów i uczestników sceny politycznej oczekuje, (...) wybory będą musiały zostać przełożone - powiedział premier Edouard Philippe podczas narady z liderami ugrupowań politycznych, cytowany przez gazetę.

Reklama

Politycy oraz konstytucjonaliści zastanawiają się, czy uznać wyniki I tury wyborów samorządowych zorganizowanych 15 marca podczas epidemii koronawirusa. Dzień po tym głosowaniu prezydent Emmanuel Macron odwołał II turę, która miała odbyć się 22 marca.

Philippe stoi na stanowisku, że w 30 143 gminach, w których wybory pozwoliły wyłonić rady miejskie w I turze, wyniki powinny zostać uznane; w pozostałych gminach powinna zostać zorganizowana II tura "w październiku lub później" – pisze "Le Figaro", powołując się na źródła z otoczenia premiera.

Dziennik wskazuje, że Macron również bliski jest podjęcia takiej decyzji, która będzie konsultowana z parlamentem.

Zdaniem dyrektora badań w CNRS (odpowienik PAN) i paryskim Instytucie Nauk Politycznych Sciences Po prof. Luca Roubana epidemia koronawirusa, oddziałując tak znacząco na frekwencję, osłabiła jednak legitymację wybranych przedstawicieli władz i wpłynęła na wyniki wyborów.

Do urn nie poszła przede wszystkim wystraszona epidemią tzw. klasa robotnicza we Francji (głosująca tradycyjnie na komunistów i skrajną lewicę - PAP) oraz osoby starsze, zwykle o konserwatywnych przekonaniach politycznych - komentował wyniki wyborów prof. Rouban.

Według niego "zorganizowanie II tury wyborów w tak dużym odstępie czasowym od pierwszej wymaga nowelizacji prawa wyborczego". Podczas I tury wyborów samorządowych 15 marca odnotowano najniższą w historii frekwencję. W części gmin do urn nie poszło nawet 65 proc. uprawnionych do głosowania.