To dane do czwartku wieczór czasu EST (Eastern Standard Time). W środę wieczorem - według ekspertów z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa - liczba ofiar śmiertelnych w USA wynosiła 28 326.
Dobowy przyrost o ponad 4 tys. zgonów w tym bilansie wynika prawdopodobnie z włączenia do statystyk również osób, które zmarły we wcześniejszych dniach prawdopodobnie z powodu koronawirusa - pisze agencja AFP.
Ponad tysiąc zgonów odnotowano już w pięciu amerykańskich stanach. Najwięcej w Nowym Jorku (14 832), następie w New Jersey (3 518), Michigan (1 996), Massachusetts (1 108) oraz w Illinois (1 072).
Epidemiolodzy Britta L. Jewell z londyńskiego Imperial College i Nicholas P. Jewell z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley przekonują, że ograniczenie kontaktów międzyludzkich ma kluczowe znaczenie w zwalczaniu epidemii. W artykule w "New York Times" ocenili, że gdyby Biały Dom ogłosił wytyczne w tej sprawie dwa tygodnie wcześniej (czyli 2 marca), to udałoby się ograniczyć zgony w USA aż o 90 proc.
Prezydent Donald Trump powiedział w czwartek, że przedłużające się zamknięcie gospodarki nie przysporzy korzyści zdrowiu publicznemu. Jego zdaniem przyczyniłoby się to do znacznego wzrostu narkomanii, alkoholizmu, samobójstw oraz chorób serca. W związku z tym przedstawił trzystopniowy plan otwierania amerykańskiej gospodarki.
O ewentualnym odmrażaniu gospodarek poszczególnych stanów mają decydować ich gubernatorzy - wynika z wytycznych Białego Domu. W ocenie Trumpa 29 stanów spełnia kryteria pozwalające na rozpoczęcie realizacji pierwszego etapu już w tym tygodniu.
Plan Trumpa skrytykowała w czwartek szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. W oświadczeniu nazwała dokument "niejasnym i niekonsekwentnym" i stwierdziła, że w USA powinno wykonywać się więcej testów na obecność koronawirusa.
Przedstawiciele amerykańskich środowisk medycznych apelują, by przy procesie otwierania gospodarki zachowywać ostrożność. Opowiadają się za przeprowadzeniem tego procesu z rozbiciem na etapy.