Barbora Skrlova zaszyła się w Norwegii, bo nie chciała stawić się jako świadek na procesie dotyczącym molestowania dzieci. Przez cztery miesiące, mieszkając w... domu dziecka w Oslo, udawała więc nastoletniego chłopca.

Reklama

Dyrekcja szkoły, do której chodził "Adam", mówiła potem, że dziecko rzeczywiście było dziwne, jednak zachowania dzieci w tym wieku są tak różne, że trudno było się czegokolwiek domyślić. Wszystko wyszło na jaw, gdy któregoś dnia "Adam" zniknął.

Gdy policja odnalazła poszukiwanego w podbiegunowym mieście Tromsoe, stało się jasne, że "Adam" nabił wszystkich w butelkę. 33-letnia Barbora natychmiast została odesłana do Czech.

Okazało się, że to nie pierwszy raz, gdy kobieta podszywała się pod kogoś, kim nie jest. W Brnie udawała adoptowaną córkę kobiety oskarżonej o molestowanie synów. Wtedy jednak nikt o tym nie wiedział. "Dziewczynka" trafiła do domu dziecka, ale uciekła - najpierw do Danii, potem do Norwegii.

Reklama

Skrlova jest teraz badana przez psychiatrów. Prokuratura może ją oskarżyć o kradzież tożsamości i zwodzenie władz. Grożą jej dwa lata za kratami.