Suharto ma 86 lat. Jest w stanie krytycznym. Lekarze twierdzą, że stracił przytomność i ma kłopoty z oddychaniem. Lekarze nie dają mu wielu szans na przeżycie. Do szpitala przyjechał już nawet indonezyjski wiceprezydent Jusuf Kalla, by poświadczyć śmierć Suharto.
Były dyktator krwawo zapisał się w historii jako ten, który kazał wymordować setki tysięcy przeciwników politycznych. Do dziś nie wiadomo dokładnie ilu, ale było ich co najmniej 700 tysięcy. Skrajne szacunki mówią nawet o dwóch milionach. Nigdy zresztą za to nie poniósł kary.
Miał prawicowe przekonania. W 1965 roku uniemożliwił próbę przewrotu wojskowych lewicowych i komunistów. Wkrótce potem odsunął od władzy lewicowego prezydenta Sukarno, którego kazał zamordować.
Od 12 marca 1967 roku oficjalnie pełnił funkcję prezydenta i zaprowadził w Indonezji wojskowy terror. Nic więc dziwnego, że jeszcze sześć razy wybierano go na prezydenta.
Za jego rządów krwawo represjonowano komunistów, zakazano działania związków zawodowych, łamano prawa człowieka, tłumiono demonstracje, indonezyjska armia zajęła Timor Wschodni.
W 1998 roku, w wyniku wielkiej fali społecznych protestów i zaledwie dwa miesiące po wyborze na prezydenta, został w końcu zmuszony do ustąpienia.
Wkrótce potem oskarżono go o nadużycia władzy i zamknięto w areszcie domowym. Przed procesem uchronił go zły stan zdrowia. Do więzienia trafił za to syn dyktatora.