Portal, wieszcząc powrót rosyjskiej broni atomowej na teren Białorusi, powołuje się na źródła zbliżone do prezydenta Rosji, Władimira Putina.

Reklama

"W razie rozmieszczenia tej dywizji na Białorusi, do jej osłony będzie potrzebna cała dywizja myśliwców przechwytujących rosyjskiej produkcji (czyli około 60 samolotów). Niewykluczone, że już obsługiwały broń jądrową na terytorium Białorusi do lat 90. ubiegłego wieku" - pisze "Biełorusskij Partizan".

Odpytywany przez portal były minister obrony Białorusi Paweł Kozłouski stwierdza jednak, że osobiście nic nie wie o ewentualnym rozmieszczeniu rosyjskiej broni jądrowej, ale - jak mówi - w tym kraju "wszystko jest możliwe".

"Teoretycznie umieszczenie na Białorusi taktycznej broni jądrowej nie jest zadaniem niemożliwym" - uważa Kozłouski.

Jego zdaniem nie da się wykorzystać, istniejących na Białorusi, starych podziemnych magazynów na głowice jądrowe. Od ich opuszczenia minęło wiele lat i obecnie nie nadają się już do użytku. "Gdyby jednak zostały rzucone znaczne środki na stworzenie takich magazynów, można by to zrobić do końca tego roku" - stwierdza.

Reklama

Politolog Wiktor Czernou, którego cytuje portal, jest przekonany, że informacja o możliwości rozmieszczenia na Białorusi rosyjskiej broni jądrowej nie ma większych podstaw.

"W najwyższym rosyjskim kierownictwie jest grupa, która bardzo chce ponapinać przed całym światem muskuły, także jądrowe. Ale i u nas są tacy, którzy nie mają nic przeciwko temu, żeby się wyposażyć w nuklearny straszak" - komentuje te doniesienia Czernou. Ale - jego zdaniem - kierownictwo wojskowe zdaje sobie sprawę z tego, że umieszczenie broni jądrowej na Białorusi zdestabilizowałoby sytuację.

"Poza tym, o ile wiem, USA i Rosja na ostatnim szczycie NATO w Bukareszcie doszły po cichu do porozumienia: elementy tarczy w Czechach i Polsce w zamian za odkładanie terminu przystąpienia Gruzji i Ukrainy do sojuszu" - stwierdza Czernou.