O nietypowym zakończeniu piątkowej konferencji prasowej Putina i podejmującego go na Sardynii przyszłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego, który z kolei pozwolił sobie na niewybredny gest w stosunku do dziennikarki, pisze dziennik "La Repubblica".

Reklama

Zobacz fragment konferencji obu polityków >>>

30-letnia akredytowana na Kremlu Natalia Mielikowa pod koniec konferencji prasowej w Porto Rotondo, po nieformalnych rozmowach polityków zwróciła się do rosyjskiego przywódcy w następujący sposób: "Panie prezydencie, gazety, także we Włoszech piszą, że pan rozwiódł się ze swoją żoną Ludmiłą i ma się ożenić z gimnastyczką Aliną Kabajewą".

Według włoskiego dziennika pierwszy zareagował Berlusconi, który dwiema rękoma jednocześnie pokazał gest, jakby strzelał do dziennikarki z pistoletów. "La Repubblica" podkreśla, że "być może zapomniał, że w Rosji odważna dziennikarka Anna Politkowska została naprawdę zabita". Następnie na pytanie rosyjskiej reporterki odpowiedział Putin, który oświadczył między innymi, że w tym, co napisała prasa "nie ma ani słowa prawdy".

I dodał: "Na szczęście, odkąd poprawiła się sytuacja ekonomiczna w Rosji, nie pytają mnie o Czeczenię". Potem zaś Putin wygłosił ostrą mowę na temat obowiązku poszanowania życia prywatnego i skrytykował tych, którzy - jak to ujął - "wściubiają nos w czyjeś życie". Zrugał także dziennikarkę za to, że nie zadała mu pytania dotyczącego jego rozmów z Berlusconim.

Rzymski dziennik relacjonuje, że atmosfera na konferencji prasowej z każdą chwilą robiła się coraz bardziej napięta, a Putin dosłownie "napadł" na dziennikarkę. W rezultacie Natalia Mielikowa zaczęła głośno płakać.

Sytuację usiłował uratować sam Silvio Berlusconi, który podszedł do niej, by ją pocieszyć i poprosił, by jeszcze raz przyjechała do Włoch. Następnie zaproponował Putinowi, by zamienili się na dziennikarzy. Mielikowa przyznała potem - pisze "La Repubblica" - że nie przestraszyła się gestu przyszłego premiera Włoch, ale złości Putina.

Włoski dziennik zwraca uwagę na wyjątkowość tego, co stało na Sardynii. Bo jeszcze nigdy, od czasów Związku Radzieckiego nie zdarzyło się, by dziennikarz zadał gospodarzowi Kremla pytanie o jego życie osobiste.