Informację podała agencja Reutera, powołując się na biuro prezydenta, cytujące wypowiedź Aouna dla lokalnych mediów.
Aoun powiedział, że śledczy badający przyczyny katastrofy sprawdzają, czy była ona efektem zaniedbań, wypadku czy możliwej obcej ingerencji.
Według libańskiego prezydenta dochodzenie ma odpowiedzieć na trzy pytania. - Po pierwsze, w jaki sposób materiały wybuchowe tam (do portowych magazynów - PAP) się dostały i jak były przechowywane (...); po drugie, czy eksplozja była wynikiem zaniedbań lub wypadku (...), a po trzecie możliwość, że doszło tam do zewnętrznych ingerencji - cytuje słowa Aouna Reuters.
Potężna eksplozja wstrząsnęła we wtorek późnym popołudniem Bejrutem powodując śmierć co najmniej 154 osób, i raniąc około 5 tys. - wynika z najnowszego bilansu ofiar sporządzonego przez libańskie ministerstwo zdrowia.
Władze libańskie jako przyczynę wybuchu podawały dotąd pożar składowanych w porcie niebezpiecznych chemikaliów. Wybuch spowodował olbrzymie zniszczenia i pozbawił dachu nad głową ok. 300 tys. osób.