Przez cały dzień trwała polska dyplomatyczna ofensywa, by wymóc na Unii Europejskiej konkretne działania i powstrzymać rozlew krwi w Gruzji i Południowej Osetii. Szef MSZ Radosław Sikorski wzywał szefów unijnych państw do szybkiej reakcji i ta w końcu jest.

Reklama

Francja, która przewodniczy Unii, w imieniu Wspólnoty wydała oświadczenie, w którym nawołuje strony konfliktu do natychmiastowego zawieszenia broni i szukania rozwiązania politycznego - poinformował minister Sikorski.

Dzięki polskim zabiegom w rejon konfliktu jedzie też francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner. Misję mediacyjną rozpocznie w Tbilisi. Potem ruszy do Moskwy. "Jest to straszna, brutalna i niebezpieczna wojna o mikroskopijną stawkę" - powiedział Kouchner.

Szef francuskiej dyplomacji wezwał Moskwę do zaprzestania "bombardowania cywilnej ludności" i domagał się, aby wojska rosyjskie "powróciły do punktów wymarszu po drugiej stronie granicy, z których wyruszyły". Również Gruzini "powinni powrócić na poprzednie pozycje" - dodał Kouchner.

Najpewniej w poniedziałek też odbędzie się spotkanie ministrów spraw zagranicznych Wspólnoty. Tak przynajniej twierdzi szef szwedzkiego MSZ Carl Bildt. "Jest też możliwość zorganizowania później w tygodniu formalnego szczytu w Brukseli" - dodaje szwedzki minister.