Dzisiaj w Tallinnie odbędzie się szczyt Inicjatywy Trójmorza (3SI), z uwagi na pandemię w dużej mierze wirtualny. Osobiście do estońskiej stolicy przyjedzie prezydent Bułgarii Rumen Radew oraz najpewniej Andrzej Duda. Inni goście, m.in. prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, sekretarz stanu USA Mike Pompeo i wiceszefowa KE Margrethe Vestager, będą uczestniczyć w spotkaniach online.
Jeżeli naprawdę zależy nam na tym, by inicjatywa wniosła wartość dodaną do regionu, powinniśmy realizować inwestycje w regionie za sprawą naszego funduszu – mówiła w wywiadzie dla kilku redakcji z krajów Inicjatywy, w tym DGP, estońska prezydent Kersti Kaljulaid. Gospodyni szczytu wiąże duże nadzieje z Funduszem Trójmorza jako wehikułem całej inicjatywy. Estonia w kwietniu dołączyła do Polski i Rumunii, dokładając do funduszu 20 mln euro. Potem zaangażowała się jeszcze Łotwa – łącznie cztery z 10 krajów.
Polityczny parasol
Reklama
Kaljulaid liczy na zaangażowanie innych krajów Trójmorza oraz Stanów Zjednoczonych, ale przede wszystkim na inwestorów prywatnych. – Sama rozmawiałam z kilkoma. Wydaje się mi się, że podchwycili pomysł – twierdzi Kaljulaid. W jej ocenie istotne jest to, że inicjatywa działa na zasadach prywatnego funduszu inwestycyjnego. Nie ma mowy o politycznych decyzjach, projekty są oceniane przez niezależnych ekspertów pod względem ich stopy zwrotu, co oznacza, że realizowane będą te, które przyniosą zysk. Fundusz nie jest jednak pozbawiony politycznego parasola. To stolice, które zaangażują się finansowo, wskazują najważniejsze obszary potencjalnych inwestycji. Dla Estonii najbardziej interesujące są te związane z budowaniem inteligentnych sieci w sektorze energetycznym i transporcie.
Szef gabinetu polskiego prezydenta Krzysztof Szczerski zapowiada, że podczas szczytu udział w funduszu zadeklaruje pięć nowych państw. Jak mówi, inwestycje mogą także pomóc w odbudowywaniu Europy po koronawirusie. Cała UE będzie miała swój Fundusz Odbudowy finansowany z pieniędzy ściągniętych z rynku w formie długu (mowa o 750 mld euro), a 3SI będzie miało dodatkowy fundusz, w którego inwestycje również będą mogły być angażowane środki europejskie. – Chcemy widzieć Trójmorze jako projekt rozwijający się podobnie jak UE. Tam również zaczęło się od wspólnoty węgla i stali. Tu zaczyna się od dróg i energetyki. Trójmorze sięga do europejskich korzeni – podkreśla.
Problemem jest niewielka wciąż skala funduszu. Obecnie w puli jest 560 mln euro, a łączna wartość potrzeb inwestycyjnych w infrastrukturę jest szacowana na 600 mld euro. – Myślę, że te kwoty będą rosnąć – mówi Beata Daszyńska-Muzyczka, przewodnicząca rady nadzorczej funduszu i prezes BGK. Jak przewiduje, inwestorzy prywatni dołączą się, kiedy zobaczą pierwsze projekty. – W dobie nadpłynności i niskich stóp procentowych Fundusz Trójmorza to doskonała okazja do inwestowania dla prywatnych inwestorów, a region jest jednym z najszybciej rozwijających się regionów na świecie – podkreśla. Prezes BGK liczy, że fundusz będzie mógł zmobilizować potencjalnie 100 mld euro. – Celem jest pokazanie, że dzięki współpracy ten region, z ogromnymi lukami inwestycyjnymi, może lepiej o siebie zadbać – podkreśla Beata Daszyńska-Muzyczka.
Im więcej, tym lepiej? Nie!
W lutym Pompeo zadeklarował, że USA zainwestują w Trójmorze do 1 mld dol. Jest oczekiwanie, że na szczycie ze strony Amerykanów padną konkrety. Jak jednak słyszymy nieoficjalnie, dołączenie z tak dużą kwotą sprawiłoby, że Amerykanie jako najwięksi inwestorzy mieliby najwięcej do powiedzenia. – W tym sensie lepiej dla nas, że to się trochę przeciąga. Trwa dogrywanie warunków amerykańskiego uczestnictwa, bo rola USA ma być wspierająca, a nie dominująca – mówi nasz rozmówca. Estońska prezydent przekonuje, że wynik wyborów w USA i ewentualne zwycięstwo Joe Bidena nie zagraża wsparciu Waszyngtonu, mimo że 3SI jest mocno promowana przez Donalda Trumpa.
Kaljulaid twierdzi, że Trójmorze ma poparcie obu amerykańskich ugrupowań. Amerykańskiemu zaangażowaniu może jednak zagrozić koronawirus, który mocno dotyka Stany Zjednoczone. – Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak będą wyglądały możliwości finansowe państw za pół roku. W obliczu nowego kryzysu postpandemicznego mogą zacząć padać pytania, czy warto wysyłać publiczne pieniądze w świat i czy nie lepiej w ogóle zamrozić pomoc międzynarodową – podkreśla Szczerski. O tym, na co fundusz wyda pieniądze, zdecyduje niezależny komitet inwestycyjny. – Fundusz ma się angażować w projekty infrastrukturalne na terenie całego Trójmorza. Inwestycje muszą obejmować lub mieć wpływ przynajmniej na dwa kraje – wymienia kryteria prezes BGK.
Dotychczas zgłoszono 82 projekty, z których ok. 30 odrzucono jako niespełniające kryteriów, a 50 jest analizowanych. Daszyńska-Muzyczka nie może mówić o konkretnych projektach, ale podaje przykłady potencjalnych. W jej ocenie ciekawą inwestycją mogłaby być np. autostrada cyfrowa między krajami Trójmorza, dostępna dla sektora prywatnego i publicznego, z możliwością budowania międzypaństwowych centrów danych. Fundusz może też zaangażować się w transformację energetyczną. – Jeżeli ktoś do nas przyjdzie np. z projektem silnika wodorowego, który będzie miał wpływ na obniżenie emisji dwutlenku węgla, będzie dotyczył co najmniej dwóch państw i tworzył dające się komercjalizować rozwiązania, to jak najbardziej tak – podkreśla prezes BGK.
Na razie w puli jest 560 mln euro. Potrzeba tysiąc razy więcej