Biden zwyciężył w Arizonie różnicą niespełna 10,5 tys. głosów, czyli 0,3 proc. wszystkich ważnych głosów w tym stanie.

Podczas oficjalnego ogłaszania wyników obecni byli przedstawiciele wszystkich republikańskich władz stanu, wraz z gubernatorem Dougiem Doucym, który podkreślił, że wybory były uczciwe i bezpieczne.

Reklama

Tu w Arizonie dobrze robimy wybory. System jest silny i dlatego tak bardzo go chwalę - powiedział Ducey, cytowany przez dziennik "Arizona Republic".

Frekwencja w stanie była najwyższa w jego historii - zagłosowało prawie 80 proc. zarejestrowanych wyborców.

Mimo zapewnień stanowych władz, osobisty prawnik prezydenta Donalda Trumpa - Rudy Giuliani, zorganizował w poniedziałek konferencję prasową, przekonując, że wybory były sfałszowane i wzywając kontrolowany przez Republikanów stanowy parlament do wysłania na kolegium elektorów przedstawicieli, którzy oddadzą głos na Trumpa.

Mimo że dotąd wszystkie sądowe pozwy przedstawicieli Trumpa w sprawie rzekomych nieprawidłowości wyborczych były odrzucane z uwagi na brak podstaw lub dowodów, w poniedziałek wpłynął jeszcze jeden wniosek sądowy. Stanowe prawo daje pięć dni na rozpatrzenie dodatkowych skarg.

Mimo że prezydent Trump umożliwił rozpoczęcie procesu przekazywania władzy konkurentowi, wciąż uznaje się za zwycięzcę wyborów.

Reklama

Potwierdzone zostało też zwycięstwo w wyborach do Senatu byłego astronauty, Demokraty Marka Kelly'ego, który zostanie zaprzysiężony już w środę. To dlatego, że Kelly został wybrany w wyborach uzupełniających na pozostałe dwa lata sześcioletniej kadencji senatora Johna McCaina, zmarłego w 2018 r.

Arizona jest ostatnim ze stanów, w których Trump kontestuje wyniki wyborów prezydenckich. Przedostatnim był Wisconsin, gdzie doszło do ponownego przeliczenia głosów, w rezultacie którego wynik zmienił się na jeszcze korzystniejszy dla Bidena. Oznacza to, że Biden powinien wygrać głosowanie kolegium elektorów stosunkiem 306-232, czyli identycznym, jakim Trump wygrał z Hillary Clinton w 2016 r.