Dwanaście tygodni więzienia to za mało, by zrujnować człowiekowi życie, ale wystarczająco dużo, żeby ostudzić jego rajdowy zapał. Sandor Ferenci na publicznej drodze rozpędził się do 210 kilometrów na godzinę i popisywał się jazdą na jednym kole. Sfilmowane przez kolegę wyczyny Ferenci zaprezentował na YouTube.

Reklama

Zobacz co wyprawiał na drodze Ferenci >>>

Szalejącego na drodze A422 z Banbury do Brackley motocyklistę zgłosił policji kierowca, który spisał jego numery rejestracyjne. Gdy oficerowie policji przyszli do domu motocyklisty, ten z głupia frant zapytał: "Czy chodzi o film na YouTube?". I w ten sposób wpakował się w jeszcze większe tarapaty.

Prócz więzienia mężczyzna dostał zakaz prowadzenia pojazdów przez najbliższe dwa lata. Zanim wróci na drogę, będzie jeszcze musiał zdać rozszerzony egzamin na prawo jazdy. Adwokat Gary Bell przyznał po procesie, że jego klient - pracujący jako "opiekun starszej pani" - przeczytał historię chłopaka, który zginął w wypadku motocyklowym i... teraz już rozumie, jak mogły skończyć się jego popisy.

Reklama

Takich jak Ferenci na drogach całego świata jest niestety wielu. Zadziwia, że swoją głupotą chcą się jeszcze chwalić w internecie:

p