Celem jest uproszczenie terminologii związanej z koronawirusem dla niespecjalistów. Nowa nomenklatura ma też pomóc uniknąć kojarzenia szerzących się już na całym świecie groźnych wariantów z nazwami państw, w których zostały po raz pierwszy wykryte czy opisane - czytamy w komunikacie WHO.
Cztery warianty SARS-CoV-2 uznawane przez WHO za budzące obawę (Variants of Concern, VoC) będą nazywane Alfa, Beta, Gamma i Delta. Warianty budzące zainteresowanie (Variants of Interest, VoI) będą opisywane kolejnymi literami greckiego alfabetu, na razie opisano ich sześć, od Epsilon do Kappa. Na przykład odmiana znana wcześniej jako "wariant kalifornijski" to Epsilon, a "wariant nigeryjski" - Eta.
Nazwy pochodzące od różnych rodzajów klasyfikacji genomu wirusa, takie jak B.1.351 czy 501Y.V2 opisujące kojarzony z RPA wariant Beta, mają dalej funkcjonować w obiegu specjalistycznym.
Wybór liter greckiego alfabetu nastąpił po miesiącach rozważań, pod uwagę brano również imiona greckich bogów i całkowicie nowe, wymyślone nazwy - zaznaczył zaangażowany w ten proces bakteriolog Mark Pallen cytowany przez agencję Reutera.
W przeszłości wirusy często nazywano od nazw geograficznych miejsc, w których przypuszczalnie się pojawiły, tak było z wirusem Ebola, którego nazwa pochodzi od rzeki w Demokratycznej Republiki Konga - przypomina agencja. Takie podejście może być jednak niedokładne i niesłusznie kojarzyć dany region z patogenem, tak stało się chociażby z grypą hiszpanką, której pandemia wybuchła w 1918 roku. W rzeczywistości pochodzenie tego wirusa jest nieznane - zauważa Reuters.