"Oto moja odpowiedź, drogi bracie. Kontynuuj to, co proponujesz, ale jako arcybiskup Monachium i Freisingu" - napisał Franciszek w liście do swego doradcy i ordynariusza niemieckiej archidiecezji. Następnie dodał: "A jeśli masz pokusę, by sądzić, że potwierdzając Twoją misję i nie przyjmując Twojej rezygnacji, ten biskup Rzymu (Twój brat, który Cię miłuje) nie rozumie Ciebie, pomyśl, co czuł Piotr przed Panem, gdy na swój sposób złożył mu rezygnację". W ten sposób przywołał słowa św. Piotra o tym, że jest grzesznikiem, i odpowiedź Jezusa: "Paś owce moje".

Reklama

Nie spodziewałem się, że papież tak szybko zareaguje. Nie spodziewałem się też jego decyzji, że powinienem (...) kontynuować moją posługę jako arcybiskup Monachium i Freisingu - przekazał hierarcha, cytowany w oświadczeniu archidiecezji. Treść komunikatu przytacza telewizja ARD.

Marx zapowiedział, że "posłusznie" przyjmie decyzję papieża, pragnie jednak "zastanowić się w archidiecezji monachijskiej, jakie nowe drogi można obrać i w jaki sposób można odnowić Kościół". Kardynał wyjaśnił, że decyzję papieża przyjął "jako wielkie wyzwanie".

Reklama

Mocny list, jasna postawa

Rada doradcza ds. ofiar w archidiecezji kolońskiej stwierdziła, że skuteczne rozliczenie się może nastąpić tylko wtedy, gdy odpowiedzialni kardynałowie i biskupi nie będą uchylali się od odpowiedzialności. Rada wyraziła nadzieję na "radykalną zmianę" sposobu postępowania w przypadku nadużyć w Monachium. Priorytetem powinna być nie reputacja Kościoła, ale ofiary nadużyć - podkreślono.

Komentując odpowiedź papieża Franciszka na rezygnację kard. Marxa, przewodniczący Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików (ZdK) Thomas Sternberg mówił o "mocnym liście" i "jasnej postawie". Sternberg powiedział, że papież nie mógł powiedzieć wyraźniej, "że pilnie potrzebuje swoich współbraci, którzy są zdolni i chętni do reformy". Marx pozostaje silnym głosem dla katolików - dodał.

Reklama

Rezygnacja kardynała

Kardynał Reinhard Marx, składając rezygnację na ręce papieża, wyjaśnił wcześniej: "W gruncie rzeczy jest to dla mnie kwestia współodpowiedzialności za katastrofę nadużyć seksualnych popełnionych przez urzędników kościelnych w ostatnich dziesięcioleciach". Jemu samemu nic się nie zarzuca.

Według hierarchy dochodzenia i ekspertyzy z ostatnich 10 lat konsekwentnie wykazywały "wiele błędów osobistych i administracyjnych", ale także "błędy instytucjonalne lub systemowe". Jego zdaniem Kościół katolicki znalazł się w "martwym punkcie", a jego własna rezygnacja może być osobistym znakiem nowych początków, nowego przebudzenia Kościoła.

"Chcę pokazać, że nie urząd jest na pierwszym planie, ale misja Ewangelii" – zaznaczył kardynał Marx.