Oleg Nawalny nie przyznawał się do winy. Prokurator żądał dla niego kary jednego roku w zawieszeniu na trzy lata.
Proces odbywał się bez udziału prasy; sąd, nie wpuszczając dziennikarzy, powołał się na ograniczenia z powodu pandemii koronawirusa.
Będzie apelacja
Jeszcze przed wyrokiem adwokat Olega Nawalnego, Nikos Paraskiewow powiedział mediom, że w przypadku wyroku skazującego, bez względu na to, czy będzie łagodny, czy też nie, nastąpi apelacja. Zapowiedział, że w razie potrzeby zwróci się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Powodem wszczęcia sprawy karnej był post na Facebooku, w którym Oleg Nawalny złożył synowi życzenia urodzinowe, życząc mu m.in., by nie dorastał "w państwie policyjnym, gdzie ludzie są więzieni za prawdę". Następnie wezwał internautów, by 23 stycznia wyszli na centralne ulice swoich miast. Tego właśnie dnia w miastach Rosji odbyły się protesty w obronie aresztowanego Aleksieja Nawalnego. Policja w Moskwie uznała, że na protest w stolicy przyszli ludzie zakażeni koronawirusem.
Analogiczne zarzuty o zachęcanie do naruszenia przepisów sanitarnych postawiono innym współpracownikom Nawalnego. Dotąd na karę 1,5 roku ograniczenia wolności skazana została prawniczka Lubow Sobol. W piątek wyrok usłyszał również Nikołaj Laskin, aktywista założonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją (FBK). Otrzymał on wyrok jednego roku ograniczenia wolności.