Odkąd radykałowie przejęli kontrolę nad wszystkimi przejściami granicznymi, port lotniczy w Kabulu jawił się jako jedyne miejsce, z którego w stosunkowo bezpieczny sposób można było opuścić kraj. Lotnisko od tygodnia stanowi jednak centrum tragicznych wydarzeń. Dochodzi tam do zderzenia chaotycznej ewakuacji Amerykanów z przemocą talibskich bojowników.
Na teren portu coraz trudniej jest się dostać. Radykałowie zwiększyli kontrolę wokół jego granic. Blokują trasę dojazdową, biją i strzelają do uciekających ludzi. Zaczynają też ingerować w to, kto z kraju będzie mógł wyjechać. – Pojechałem dzisiaj w tamte okolice. Widziałem, jak talibowie zawracali ludzi i pojazdy zmierzające w stronę bram lotniska – mówi w rozmowie z DGP Barialai Khoshhal, afgański dziennikarz związany z brytyjskim BBC i katarską Al-Dżazirą. – Mój samochód też zatrzymali. Zaczęli go przeszukiwać. Powiedziałem, że jestem dziennikarzem, ale i tak kazali mi wysiąść z auta i podążać za jednym z nich – opowiada.