Zwycięstwo talibów pobudziło islamskich ekstremistów. Terroryści na całym świecie rozważają „hidżrę” – migrację do Afganistanu. Twierdzą, że państwo to ponownie stało się „centrum globalnego dżihadu”, a ich może tam czekać bezpieczne schronienie. – Zawiadomiliśmy talibów, że oczekujemy, by nie pozwolili na taki obrót wydarzeń – mówił niedawno sekretarz obrony USA Lloyd Austin, komentując możliwość wykorzystania Afganistanu jako swojej bazy przez Al-Kaidę.
Nie jest tajemnicą, że nowe władze w Kabulu utrzymują bliskie stosunki z organizacją, której założycielem był Osama bin Laden. W ramach porozumienia pokojowego z USA z 2020 r. talibowie zobowiązali się co prawda, że nie pozwolą Al-Kaidzie ani żadnej innej grupie terrorystycznej na prowadzenie działalności na obszarach, które kontrolują. Obietnicę tę podtrzymali kilka dni po zdobyciu stolicy. Istnieją jednak powody, by talibom w tej kwestii nie ufać. Z raportu przygotowanego w lipcu dla Rady Bezpieczeństwa ONZ przez Zespół Wsparcia Analitycznego i Monitorowania Sankcji wynika bowiem, że Al-Kaida może pochwalić się obecnością w co najmniej 15 afgańskich prowincjach.