W rozmowie z DGP belgijscy urzędnicy przyznają, że gest ma być przede wszystkim symboliczny. Po to, żeby zachęcić inne kraje do udzielenia pomocy kobietom, które straciły prawo do dokonania aborcji. Decyzję o przekazaniu pieniędzy podjęli Frank Vandenbroucke, minister zdrowia, oraz Sarah Schlitz, szefowa resortu ds. równości płci, równego traktowania i różnorodności. Podległy tej drugiej Instytut ds. Równego Traktowania będzie nadzorował wydatkowanie środków.
– To konkretne wsparcie obywatelek Polski – podkreśla Katarzyna Szkuta, doradczyni ds. międzynarodowych i europejskich minister Schlitz, w rozmowie z DGP. Dodaje, że w Belgii długo trwały dyskusje o tym, jak skutecznie i zgodnie z prawem przekazać pomoc. Dziesięć tysięcy to suma do wykorzystania do grudnia. Pochodzi ze środków publicznych ministerstwa zdrowia oraz Instytutu ds. Równego Traktowania Kobiet i Mężczyzn. Pieniądze mogą być przeznaczone na aborcję w Belgii lub innym kraju europejskim. – Warunek, jaki stawiamy, dotyczy tego, by pomagać tym kobietom, które w wyniku zmiany prawa zostały pozbawione dostępu do legalnej aborcji w Polsce. Chodzi o sytuację, gdy stwierdzono ciężką, nieodwracalną czy letalną wadę płodu – mówi Szkuta.
Reklama