Według raportu agencji w pierwszej połowie listopada COVID-19 był drugą przyczyną wszystkich odnotowanych zgonów w Polsce. AOTMiT podała dane z prognoz Instytutu Pomiarów i Oceny Stanu Zdrowia (IHME) przy Szkole Medycyny Uniwersytetu Waszyngtońskiego.
Wzrost liczby zgonów potwierdzają dane z Urzędów Stanu Cywilnego. Od początku roku do bieżącego tygodnia zmarło (z różnych przyczyn) aż 438 tys. osób: to 25 tys. więcej niż w zeszłym – rekordowym – roku i niemal 70 tys. więcej niż w 2019 r. Nawet gdyby statystyka śmierci zaczęła znacząco hamować w kolejnych tygodniach, na co się niestety nie zanosi, to i tak niemal pewne jest przekroczenie zeszłorocznego tragicznego rekordu – 477 tys. zmarłych. A bardzo prawdopodobne, że w ciągu całego 2021 r. umrze nawet ponad pół miliona Polaków.
Czwarta fala nadal jest w rozpędzie – wczoraj padł kolejny rekord: odnotowano 28,4 tys. nowych przypadków zachorowań, a zmarło 460 osób. W okolicach rządu znów było słychać o możliwości wprowadzenia epidemicznych restrykcji od 1 grudnia. Ale resort zdrowia oczekuje, że w ciągu kilku dni, mniej więcej w połowie przyszłego tygodnia, powinno nastąpić apogeum czwartej fali. Spodziewane jest wtedy nawet 30–35 tys. zakażeń i 250–300 zgonów dziennie. To główny powód, dla którego obostrzenia mogą ostatecznie nie zostać ogłoszone, choć wciąż trwają w tej sprawie dyskusje na linii Ministerstwo Zdrowia – kancelaria premiera.
Wprowadzenie ograniczeń w tej sytuacji będzie bez sensu, bo one i tak zaczną działać z opóźnieniem – tłumaczy rozmówca z rządu. Eksperci z Rady Medycznej przekonują natomiast, że restrykcje przynajmniej ograniczyłyby rozprzestrzenianie się wirusa oraz zadziałałyby mobilizująco na niezaszczepionych. A zwiększenie wyszczepienia przełożyłoby się na zmniejszenie liczby zgonów.