Wniosek w sprawie ekstradycji Puciły wpłynął do prokuratury w listopadzie 2020 r. - oskarżono go na podstawie ponad 10 artykułów białoruskiego Kodeksu karnego, m.in. o organizację spisku w celu przejęcia władzy, podżeganie do nienawiści czy organizację masowych zamieszek.

Reklama

Polska prokuratura wniosła do sądu o stwierdzenie prawnej niedopuszczalności ekstradycji Puciły do Białorusi. W środę, zajmując się tą sprawą, warszawski Sąd Okręgowy przychylił się do jej stanowiska.

Jak podkreślono, wniosek o przekazanie ściganego nie zasługuje na uwzględnienie "w sposób oczywisty". - Po pierwsze nie można wydać kogoś organom wymiaru sprawiedliwości, jeśli ten wymiar sprawiedliwości w ogóle nie istnieje. Nie można wydać do państwa, które faktycznie państwem nie jest – uzasadniał sędzia Dariusz Łubowski.

"Obywatel całkowicie niewinny"

Jak zaznaczył, z punktu widzenia wszystkich krajów UE Białoruś nie ma obecnie legalnych władz. - Kraj ten żąda wydania obywatela całkowicie niewinnego tylko dlatego, że ma inne poglądy niż psychopatyczny dyktator - ocenił sąd. - Nadto wymaga się wydania człowieka z kraju, na który codziennie się napada, którego integralność terytorialną się narusza.

Jak tłumaczono, wniosek ekstradycyjny oparty jest na decyzji o tymczasowym aresztowaniu ściganego, której nie wydał nawet organ sądowy, choć - jak podkreślono - nawet gdyby tak było, byłby to organ sądowy "kryminalnego reżimu". - Postanowienie w tej sprawie zostało wydane - tak jak to jest na Białorusi od czasów stalinowskich - przez prokuratora. Jest to sprzeczne z jakimikolwiek zasadniczymi standardami państwa prawa i demokracji - podkreślił sędzia.

Reklama

- Faktem powszechnie znanym jest to, że na Białorusi łamanie praw człowieka nie jest częste czy nagminne - jest totalne i ma charakter systemowy. Prześladowane i zastraszane jest całe społeczeństwo. Społeczeństwo dzieli się na dwie grupy - część, która kolaboruje z reżimem, oraz pozostałą część, która jest prześladowana. A prześladowania te mają charakter niezwykle nieludzki i okrutny - powiedział sędzia Łubowski.

Wcześniej sąd pytał Puciłę o to, czy czuje się w Polsce bezpiecznie. Opozycjonista potwierdził. - Zauważyliśmy niektóre dziwne osoby obok naszego biura, domu, zgłosiliśmy to wszystko policji - wskazał. Jak dodał, po tym zdarzeniu doszło do wzmocnienia ochrony. - Myślę, że na dzień dzisiejszy to wystarczy - ocenił.

W środowym posiedzeniu udział brali rodzice Puciły, szef Fundacji "Białoruski Dom" Aleś Zarembiuk oraz przedstawiciele telewizji Biełsat. Orzeczenie na razie nie jest prawomocne, jednak nikt nie planuje go zaskarżyć - zarówno obrona, jak i prokuratura przedstawiały to samo stanowisko, zgodnie z którym Puciła nie popełnił żadnego przestępstwa.

Puciła, któremu udzielono w Polsce ochrony międzynarodowej i azylu, to założyciel Nexty - cieszącego się ogromną popularnością opozycyjnego kanału na Telegramie, uznawanego za "ekstremistyczny" przez białoruskie władze. O kanale zrobiło się głośno w momencie aresztowania jego współtwórcy Ramana Pratasiewicza. Doszło do tego w maju ub.r. - pod pretekstem informacji o bombie na pokładzie do lądowania zmuszono wówczas samolot relacji Ateny-Wilno, którym Pratasiewicz wracał z wakacji wraz ze swoją partnerką Sofią Sapiegą.