Decyzja zapadła po posiedzeniu komisji spraw zagranicznej Folketingu (parlamentu). Za powrotem wojska opowiedziały się też opozycyjne Duńska Partia Ludowa oraz Socjalistyczna Partia Ludowa.
"Duńczycy nie są już mile widziani"
Zaledwie w połowie stycznia do Mali przybyło 90 duńskich żołnierzy oraz 15 lekarzy, którzy mieli pozostać w tym kraju przez rok, aby wspierać walkę z terrorystami. Dania od 2012 roku uczestniczy w różnych operacjach wojskowych w Afryce Zachodniej.
W poniedziałek junta wojskowa, która przejęła władzę w Mali w wyniku zamachu stanu, oświadczyła, że "Duńczycy nie są już mile widziani". Generałowie zarzucili rządowi w Kopenhadze brak konsultacji w sprawie rozmieszczenia wojsk na terenie Mali oraz nieprzestrzeganie protokołów.
W środę Danię wsparły państwa tworzące Takuba Task Force, wzywając tymczasowe władze Mali do "poszanowania solidnych podstaw, na których opiera się współpraca dyplomatyczna oraz operacyjna". "Obecność duńskich żołnierzy na terytorium Mali jest legalna" - podkreślono. Jak dodano, "wkład Danii w walkę z terroryzmem w regionie jest potrzebny". Mimo to junta wojskowa podtrzymała swoje stanowisko.
"Gra polityczna" generałów Mali
Według ministra Kofoda malijscy generałowie prowadzą "grę polityczną", a jej źródłem jest żądanie ze strony Danii przeprowadzenia w Mali przełożonych wyborów oraz poparcie w Brukseli na szczeblu UE propozycji nałożenia na rząd tego kraju sankcji.
Minister obrony Danii Trine Bramsen podkreśliła, że w praktyce "minie trochę czasu, zanim duńskie wojska zostaną całkowicie wycofane z Afryki Zachodniej". Według mediów jest to kwestia kilku tygodni.