Według raportu HRW do zbrodni miało dojść pomiędzy 27 a 31 marca w liczącej około 10 tys. mieszkańców miejscowości Moura, położonej w regionie Mopti w centralnej części Mali. Okolice te są epicentrum działalności islamskich ekstremistów. - Ten incydent to najgorszy przykład okrucieństwa popełnionego w trwającym od dekady konflikcie w Mali - oceniła HRW.

Reklama

"Co noc dokonywali egzekucji"

Dziewiętnastu świadków opowiedziało HRW, że malijscy i rosyjskojęzyczni żołnierze przylecieli do ich miejscowości helikopterem, po czym stoczyli bój z islamskimi bojownikami. Później przeszli przez miasto, zastrzelili kilku mężczyzn, a następnie wywlekli z domów setki nieuzbrojonych mężczyzn i zabrali ich na brzeg pobliskiej rzeki.

Wielu z uprowadzonych cywilów było kupcami z okolicznych wiosek, którzy przyjechali na cotygodniowy targ bydła w mieście. Żołnierze przez pięć dni trzymali ich na słońcu i co noc dokonywali egzekucji na przypadkowo wybieranych osobach. Ciała zostały złożone w trzech zbiorowych grobach.

Według źródeł HRW, w operacji miało wziąć udział ponad 100 rosyjskojęzycznych mężczyzn. - Do mnie i moich braci podeszło siedmiu Rosjan, gestem nakazali nam wstać. Nie było z nimi malijskich żołnierzy. Przeszukali nas i nasz dom, a następnie zabrali na wschód od wioski, w okolice rzeki (...) - powiedział jeden z kupców.

USA i UE oburzone, żądają śledztwa

Jak zauważył Reuters, egzekucje spotkały się z potępieniem m.in. ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, które wezwały rząd malijski do przeprowadzenia niezależnego śledztwa.

Armia malijska zaprzeczyła zarzutom i oświadczyła, że przeprowadziła "profesjonalną" operację, wymierzoną w islamskich bojowników. - Całkowita kontrola nad miejscowością pozwoliła na przeszukanie, zidentyfikowanie i wyeliminowanie terrorystów ukrywających się wśród ludności cywilnej - przekazała.

Rząd tymczasowy w Mali, który przejął władzę w wyniku wojskowego zamachu stanu w 2020 r., walczy z islamskimi rebeliantami przy wsparciu najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera. Zarówno Mali, jak i Rosja twierdzą, że nie są to najemnicy lecz instruktorzy wspomagający lokalne oddziały wojskowe.