Według francuskiej prasy sygnałem ostrzegawczym miały być dla niego niedawne demonstracje w Grecji i Szwecji.

Jeszcze do niedawna francuski prezydent chciał, aby wielkie sieci handlowe mogły pracować w niedziele, a zatrudnieni tam ludzie za swoją pracę otrzymywali podwójną stawkę. Sarkozy zapowiadał również zmiany w systemie szkolnictwa średniego. Wszelkie reformy odłożył jednak na przyszły rok.

Reklama

Przyczyny ich zahamowania opisuje tygodnik „Le Canard Enchaine”, który opublikował sprawozdanie z zamkniętego posiedzenia rady gabinetowej. – Nie możemy zafundować sobie nowego maja 1968 na Boże Narodzenie. Francuzi uwielbiają, jak jadę karetą z Carlą. Ale przecież ścięli też głowę Ludwikowi XIV. Byli królobójcami. Są zapalczywi. Jedna iskra wystarczy – miał powiedzieć swoim ministrom Sarkozy.

Prezydent zaniepokoił się po ostatnim szczycie UE w Brukseli. Właśnie tam usłyszał od premierów: Włoch – Silvio Berlusconiego i Hiszpanii – Jose-Luisa Zapatero, że już nie tylko w Grecji, ale na całym południu Unii nastroje wśród młodzieży niebezpiecznie się radykalizują.

Reklama

– Atmosfera podgrzewa się w całej Europie. W Grecji, Hiszpanii, Włoszech, nawet we Francji. Slogan greckich studentów o pokoleniu „600 euro” z łatwością może zostać przyjęty wszędzie – podkreślał Sarkozy.

Młodzi Grecy demonstrują od trzech tygodni. Protestują przeciwko systemowi, w którym bez układów nawet najlepiej wykształceni absolwenci nie mogą liczyć na dobrą pracę i pensję wyższą niż przysłowiowe 600 euro miesięcznie.

Nad Sekwaną sytuacja gospodarcza również uderza w młodych ludzi. Wbrew niedawnym optymistycznym zapowiedziom Sarkozy'ego państwowy instytut statystyczny INSEE podaje, że nie dość, że Francja nie uniknie recesji, to jeszcze będzie ona długa i głęboka. Trudna jest też sytuacja finansów publicznych. Deficyt budżetowy może osiągnąć nawet 5 proc. dochodu narodowego.

Reklama

Pierwsze sygnały niezadowolenia na francuskich uczelniach i w szkołach wyższych już się zresztą pojawiły. Studenci w ostatnich dniach rozpoczęli strajki, do których przyłączyło się ponad 200 tys. młodych ludzi. W niektórych miastach, jak np. w Lyonie, starcia z policją przybrały brutalny charakter.

– Sposób, w jaki Sarkozy upora się z tym protestami, może zadecydować o bilansie całej prezydentury. Wielu francuskich prezydentów pod ich wpływem wstrzymywało podjęte reformy mniej więcej w drugim roku swojej kadencji – mówi „Dziennikowi” Philippe Moreau Defarges, ekspert Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych IFRI. – Jednak oni przechodzili do historii jako słabi przywódcy – podsumowuje.