W Szwecji 11 września odbędą się wybory parlamentarne. Jednym z wiodących tematów w kampanii są problemy z integracją imigrantów. Według Andersson ludzie przyjeżdżają z innych części świata, trafiają do tych samych dzielnic, gdzie zbyt mało osób mówi po szwedzku, a niewiele ma pracę. W ten sposób trudno być częścią społeczeństwa - podkreśliła. Jednocześnie Andersson, będąca przewodniczącą Partii Robotniczej-Socjaldemokraci, zastrzegła, że w Szwecji nie jest aktualne wysiedlanie ludzi siłą, jak to ma miejsce w Danii.
Co dzieje się w Danii?
Socjaldemokratyczny rząd w Kopenhadze kontynuuje program poprzedniego, prawicowego gabinetu, polegający na wyburzaniu osiedli w dzielnicach miast, w których większość mieszkańców jest pochodzenia cudzoziemskiego, a także panuje wysokie bezrobocie oraz przestępczość. W opinii szefowej szwedzkiego rządu taka segregacja sprzyja przestępczości, rekrutacji młodych ludzi do gangów. Potrzebujemy bliższej współpracy z gminami, lokalnymi politykami, aby inwestować w szczególnie wrażliwe dzielnice. Muszą dobrze tam działać służby socjalne, szkoły, zajęcia rekreacyjne oraz stowarzyszenia - zauważyła Andersson.
Według policji w Szwecji jest 61 stref zamieszkanych przez 550 tys. osób, które wyróżniają się negatywnie pod względem wskaźników socjalnych, ekonomicznych oraz przestępczości. Dochodzi tam do większości strzelanin, dokonywanych przez konkurujące ze sobą grupy.
W sondażach przed wyborami parlamentarnymi do szwedzkiego parlamentu występują niewielkie różnice poparcia między blokiem ugrupowań lewicowych (Partia Robotnicza-Socjaldemokraci, Partia Lewicy, Partia Ochrony Środowiska-Zieloni oraz Partia Centrum) a opozycyjnym blokiem partii prawicowych (Umiarkowana Partia Koalicyjna, Szwedzcy Demokraci, Chrześcijańscy Demokraci oraz Liberałowie).
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk