Biden, który wkrótce ma ogłosić, czy będzie ubiegał się o reelekcję w 2024 roku, składając rodakom życzenia bożonarodzeniowe w udekorowanym z tej okazji Białym Domu, wyraził nadzieję, że w Stanach Zjednoczonych nastąpi "nowy początek", który usunie "truciznę, która zainfekowała nasze życie polityczne i nastawiła nas przeciwko sobie" - poinformowała AFP.
- To, co nas łączy, jest o wiele silniejsze, niż to, co nas dzieli - powiedział 80-letni Demokrata, który na początku swojej kadencji, przejmując schedę po niespokojnej prezydenturze Donalda Trumpa, dużo mówił o potrzebie pojednania, lecz - jak zauważa AFP - w ostatnich miesiącach zmienił nieco ton na bardziej agresywny przekaz wobec republikańskiej opozycji.
Jednak w obliczu świąt Bożego Narodzenia, gorliwie kierujący się zasadami katolickimi, powrócił w swoim przemówieniu do retoryki pełnej empatii i ustępstw - zauważyła agencja.
"Nigdy nie możemy naprawdę wiedzieć"
- Nigdy nie możemy naprawdę wiedzieć, przez co przechodzą inni, co dzieje się w ich życiu - powiedział, zachęcając swoich współobywateli do "szerzenia odrobiny życzliwości" wokół siebie.
Biden, który 50 lat temu na krótko przed świętami stracił w wypadku swoją pierwszą żonę i ich córeczkę, podkreślił również, że okres świąteczny może być czasem "wielkiego bólu i strasznej samotności" - napisała AFP.
Amerykański prezydent, zachęcony lepszym niż się spodziewano wynikiem wyborczym Demokratów w listopadowych wyborach środka kadencji, ma w najbliższych tygodniach powiedzieć, czy będzie się ubiegał o reelekcję w 2024 roku. Jak zaznaczył, kluczową rolę w jego decyzji odegrają rozmowy, które przeprowadzi z rodziną podczas Świąt - zaznaczyła agencja.