Esper opowiedział PAP m.in. o kulisach planowanego przez b. prezydenta Donalda Trumpa wycofania ponad 10 tys. wojsk USA z Niemiec. Jak stwierdził, choć intencją byłego prezydenta było wycofanie żołnierzy do Ameryki w ramach "kary" m.in. za niewystarczające wydatki na obronę m.in. Niemiec, to jego (Espera - PAP) planem było przesunięcie ich na wschód Europy.

Reklama

Byłem w stanie zmienić to, co uważałem za zły pomysł, w dobry pomysł - powiedział Esper. Chciałem umieścić te wojska w Rumunii, Bułgarii, Polsce i część także w państwach bałtyckich, ale jeśli chodzi o Bałtyk, ówczesny dowódca [sił USA w Europie] nie widział takiej potrzeby. Więc myślę, że gdyby do tego doszło, bylibyśmy w lepszej pozycji vis-a-vis Rosji"- wskazał Esper, który pełnił rolę szefa resortu obrony w administracji Donalda Trumpa w latach 2019-2020.

Reklama

Biden anulował plany Trumpa

Ostatecznie jednak plany te nie zostały zrealizowane, bo nowa administracja Joe Bidena anulowała decyzję Trumpa, zaś po pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę zwiększyła europejski kontyngent o 20 tys. do obecnego poziomu 100 tys. Były szef Pentagonu uważa jednak, że rosyjska agresja paradoksalnie udowodniła, że zwiększona obecność wojskowa USA na kontynencie nie jest potrzebna. Zawsze uważałem, że mamy wystarczające siły w Europie, ale były one w złej pozycji - i wciąż upieram się, że potrzebujemy mieć więcej żołnierzy na wschodzie, a nie na zachodzie - tłumaczy Esper. Jak dodaje, uważa tak, bo Rosja okazała się być co najwyżej drugorzędnym mocarstwem wojskowym.

Esper krytykuje Niemcy

Reklama

Uważam, że jeśli wszyscy w NATO zrealizują swoje zobowiązania dotyczące zwiększenia nakładów na obronę, będziemy mieli wystarczająco sił, by odstraszyć rosyjską agresję - dodał. Według Espera, choć wiele krajów w obliczu rosyjskiej agresji dokonało fundamentalnych zmian w swoim podejściu do bezpieczeństwa, zawiodła go jednak postawa Niemiec. Niemcy mówią wiele słusznych rzeczy, ale jeszcze nie widziałem, by dostarczyli pomocy wojskowej takiej, o jaką ich proszono, ani nie spełnili swoich obietnic wydatków 2 proc. PKB na obronę. A to przecież największa gospodarka w Europie - mówi polityk. Jak dodaje, przeciwieństwem tego jest Polska oraz Wielka Brytania.

Ocena polityki Joe Bidena

Pytany o ocenę polityki administracji Joe Bidena wobec wojny na Ukrainie, Esper stwierdził, że ma mieszane uczucia. Myślę, że błędem było wysyłanie dwuznacznych sygnałów tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę, kiedy np. mówił o różnicy między +pomniejszym wtargnięciem+ i inwazją. Myślę też, że nie powinien był wykluczać opcji użycia siły. Był też zbyt wolny jeśli chodzi o wysyłanie broni i pomocy. Ale dobrze się sprawił, jeśli chodzi o ilość pieniędzy, materiału, broni, co pozwoliło Ukraińcom nie tylko powstrzymać Rosjan, ale też ich wypchnąć - mówi Esper. Uznaję też jego zasługi w zjednoczeniu sojuszników i w zdobyciu kolejnych. Teraz oczywiście kluczowym wyzwaniem jest utrzymanie tej jedności - dodał.

Chiny będą głównym zagrożeniem

Esper wskazał, że głównym zagrożeniem w przyszłości - zarówno dla USA, jak i Europy - będą Chiny, których celem jest wywrócenie porządku międzynarodowego. Jak jednak dodał, Xi Jinping powinien wyciągnąć z ukraińskich doświadczeń Władimira Putina dwie lekcje. Numer jeden to taki, by nie wierzył we wszystko, co mówią mu jego generałowie i by nie lekceważył przeciwnika. Numer dwa musi zdać sobie sprawę, że jeśli zaatakuje Tajwan, my również wesprzemy Tajwan: prezydent Biden powiedział to już cztery razy. Więc musi te dwie rzeczy wziąć pod uwagę myśląc o tym, co zrobi. Mam nadzieję, że Xi wyciągnie z tego odpowiednie wnioski- zakończył.

Odnosząc się do europejskich obaw dotyczących przyszłości NATO po kolejnych wyborach prezydenckich, były sekretarz obrony stwierdził, że wiele zależy od tego, kto je wygra.Nie sądzę, żeby był to Donald Trump. W obu partiach są skrajne elementy, które nie popierają dalszej pomocy, ale są to mniejszości. Ale myślę, że niezależnie od wyniku, Amerykanie będą coraz bardziej zniecierpliwieni, jeśli więcej sojuszników NATO nie będzie brało na siebie większego ciężaru - powiedział polityk.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński