Według publikacji "WSJ" sprzed kilku dni biznesmen Denys Kiriejew, człowiek posiadający szerokie kontakty w Rosji i na Ukrainie, miał zostać w marcu zabity przez funkcjonariuszy jako osoba podejrzana o zdradę. Później jednak został pochowany z honorami - jako bohater.
W przeddzień rozpoczęcia rosyjskiej szerokoskalowej inwazji Kiriejew szczegółowo poinformował ukraińskie służby o planowanym ataku - pisał „WSJ”, powołując się na szefa Głównego Zarządu Wywiadu ministerstwa obrony (HUR) Kyryły Budanowa.
Budanow, który w niedzielę skomentował sprawę w wywiadzie dla ukraińskiej redakcji Radia Swoboda, oświadczył, że Kiriejew, mający na jego polecenie wypełnić podczas kolejnej rundy rozmów z Rosją zadanie "grania na zwłokę", został wezwany do SBU i zabity w samochodzie tej służby.
"Z naprzeciwka wyjechał busik"...
- Ok. 200 m przed siedzibą SBU z naprzeciwka wyjechał busik, wyskoczyli z niego funkcjonariusze Alfy (oddziałów specjalnych) z krzykiem: to SBU! (…) Potem zaprowadzili go do busa, który skierował się nie do SBU, a kilka ulic dalej. (…) Jego ciało wypadło z samochodu - powiedział Budanow.
Budanow zapewnił w wywiadzie, że Kiriejew na pewno nie był zdrajcą, był etatowym współpracownikiem HUR. On sam znał biznesmena od 2009 r. Szef HUR ocenił również, że za zabójstwem Kiriejewa w marcu ub. roku stał krąg osób, które były zainteresowane tym, "by Ukraina nie wygrała".
Po publikacji "WSJ" doradca prezydenta Mychajło Podolak oświadczył, że do zabicia Kiriejewa doszło z powodu braku koordynacji pomiędzy HUR i SBU.
W lipcu 2022 roku prezydent Zełenski zwolnił ówczesnego szefa tych służb Iwana Bakanowa i usunął ze stanowisk lub oskarżył dziesiątki generałów SBU o rzekome ułatwienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wszczęto ponad 650 spraw o zdradę popełnioną przez przedstawicieli władz. W sprawie zabójstwa Kiriejewa toczy się śledztwo.