Szef związku zawodowego CFDT Laurent Berger wspomniał o 1 maja, święcie pracy, jako możliwej dacie kolejnych protestów.

"Determinacja jest niezmienna"

Związkowcy przyznają, że spodziewają się w czwartek niższej mobilizacji społecznej w porównaniu z poprzednimi tygodniami, ale podkreślają, że "determinacja jest niezmienna". Nie czujemy się osłabieni pomimo spadających liczb - dodał Simon Duteil z Solidaires, zaś według Dominique'a Corona z Unsy prezydent "całkowicie przegrał".

Reklama

"Jeszcze nie wygraliśmy"

Jeszcze nie wygraliśmy, ale on całkowicie przegrał – podkreślił Corona. Do pierwszych zamieszek doszło w czwartek podczas protestów w Nantes i Rennes. Policja użyła gazu łzawiącego przeciwko demonstrantom stawiającym barykady na ulicach i podpalającym śmietniki.

Protesty we Francji

Reklama

W wielu miastach Francji rozpoczęły się w czwartek kolejne manifestacje przeciwników reformy emerytalnej. Grupa protestujących kolejarzy wtargnęła w Paryżu do siedziby koncernu LVMH, należącego na najbogatszego człowieka świata, Francuza Bernarda Arnault.

Prawie 200 kolejarzy ze związku zawodowego CGT Sud Rail wtargnęło przy alei Montaigne do centrali koncernu LVMH, do którego należą m.in. marki dóbr luksusowych, jak Louis Vuitton, Christian Dior, Givenchy czy Hennesy.

Związkowcy chcą, by rząd "zajrzał do kieszeni bogaczy"

Związkowcy wyposażeni w świece dymne domagali się, aby rząd "zajrzał do kieszeni bogaczy, aby sfinansować emerytury biedniejszych Francuzów". Grupa kolejarzy w zeszłym tygodniu wtargnęła do centrum finansowego, gdzie siedzibę ma m.in fundusz Black Rock.

Według instytutu Ifop 62 proc. Francuzów popiera protesty przeciwko reformie emerytalnej. "Na ulicach jest mniej ludzi, ale poparcie dla ruchu społecznego osiągnęło 62 proc, czyli o 11 punktów procentowych więcej niż w badaniu z 13 stycznia" – poinformował przedstawiciel Ifop w czwartek w radiu France Inter.

Z Paryża Katarzyna Stańko