Sekretarz stanu ds. gospodarczych Graichen był krytykowany, ponieważ uczestniczył w wyborze nowego dyrektora zarządzającego Niemieckiej Agencji Energii (DENA) Michaela Schaefera, chociaż ten był świadkiem na jego ślubie. Opozycja nawoływała do odwołania Graichena.

Reklama

Afera z sekretarzem stanu

W środę minister gospodarki Robert Habeck (Zieloni) rzeczywiście odwołał Graichena ze stanowiska swojego sekretarza stanu, chociaż jeszcze tydzień wcześniej zapewniał, że nie zwolni go z powodu jednego błędu. Okazało się jednak, że Graichen mógł zrobić więcej rzeczy "potencjalnie wzmacniających wrażenie nepotyzmu" - powiadomił "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).

"Dwie rzeczy wyszły na jaw: Graichen podpisał w zeszłym roku umowę z berlińskim regionalnym stowarzyszeniem Ochrony Środowiska i Przyrody (BUND), mimo że jego siostra zasiadała tam w zarządzie. Graichen zaproponował eksperta Oeko-Institut, Felixa Matthesa, do komisji ds. monitorowania transformacji energetycznej, chociaż jego siostra i brat pracują dla tego renomowanego instytutu we Fryburgu" - przypomniał FAZ.

Habeck zdecydował zatem, że "musi zwolnić Graichena, aby samemu móc znowu działać. We wtorek wieczorem Habeck odbył osobistą rozmowę z Graichenem, po której stało się jasne: człowiek, który zaprojektował i napędzał transformację energetyczną, musi odejść" - podkreślił dziennik.

Pewne jest to, że afera będzie Habeckowi towarzyszyć jeszcze przez długi czas - przewiduje FAZ.

"W końcu Graichen nie był byle jakim sekretarzem stanu, ale człowiekiem, który miał przeforsować najważniejszy projekt transformacji, pożegnanie z kopalnymi źródłami energii i zwrot Niemiec w kierunku neutralności klimatycznej. Do tego doszedł kryzys wywołany wojną Ukrainy z Rosją. Mówi się, że Graichen +dokonał nadludzkich rzeczy+, (...) opracował projekt hamulca cen gazu i energii elektrycznej i uratował Niemcy przed zapaścią energetyczną. (...). Jego odejście osłabia ministra" - oceniła gazeta.

FAZ zwrócił też uwagę, że "Habeck nagle stał się ciężarem dla własnego ugrupowania" i wskazał na pogarszające się wyniki partii Zielonych w najnowszych sondażach.

Reklama

"Do tego dochodzi rozczarowujący wynik wyborów w Bremie" - przypomniał dziennik.

Z Berlina Berenika Lemańczyk