W rozmowie ze stacją Sky News Jones powiedział, że choć nadal istnieje "pewien stopień niejasności" co do przebiegu zdarzeń w regionie Biełgorodu, to stawiają one różnego typu wyzwania dla Rosji, Ukrainy i jej zachodnich sojuszników.
Upokorzenie Rosji
Z rosyjskiego punktu widzenia wskazuje to na wewnętrzny problem z bezpieczeństwem; to jest dla nich upokarzające, atak na ich własnej ziemi. Z zachodniego punktu widzenia wywoła to pewne obawy o to, w jakim stopniu Ukraina wspierała to wtargnięcie. Kiedy dajemy broń, obawiamy się, że mogłaby być użyta w Rosji, więc pojawią się pewne obawy dyplomatyczne - powiedział.
Z kolei, jak dodał, z ukraińskiego punktu widzenia wtargnięcie jest "atrakcyjne". Jest to atrakcyjne, ponieważ powoduje dwie rzeczy. Odwraca uwagę od tego, co dzieje się lub nie dzieje się w Bachmucie... Zakładamy również, że Ukraińcy przygotowują się do swojej wielkiej ofensywy - będą chcieli odciągnąć uwagę Rosjan od miejsca, w którym może nastąpić atak - wyjaśnił.
Rosja twierdzi, że w regionie Biełgorodu zostało zabitych ponad 70 bojowników, a resztki ich jednostek po dwóch dniach walk zostały wypchnięte z powrotem na terytorium Ukrainy. Rosja obwinia o to "ukraińskich bojowników", ale Kijów zapewnia, że nie ma z tym nic wspólnego i jest to powstanie rosyjskich partyzantów.