Amerykański think tank analizuje doniesienia o czwartkowych incydentach i ich skali. "Doniesienia, że operacje prowadziły grupy o wielkości kompanii (około 100 żołnierzy) wskazują, że akcje w obwodzie biełgorodzkim są w świetle doktryny (wojskowej) rajdami" - ocenia ośrodek. Jak wyjaśnia, w doktrynie armii USA rajdy to "operacje ofensywne na małą skalę, przewidujące szybkie wkroczenie na terytorium wroga w celu uzyskania informacji, zdezorganizowania sił wroga, bądź zniszczenia obiektów".

Reklama

"Nie mają na celu ustanowienia kontroli"

Rajdy takie "kończą się planowym wycofaniem się z dokładnie określonego terytorium i nie mają na celu ustanowienia długoterminowej kontroli nad tym obszarem" - wskazują analitycy. Tak więc, choć formacje, które wtargnęły na teren obwodu biełgorodzkiego deklarują, że chcą zająć terytorium rosyjskie, to incydenty z 22 maja i 1 czerwca nie były poważną próbą kontrolowania obszarów regionu - konkluduje ISW.

Ośrodek przypomina, że do akcji na terenie obwodu biełgorodzkiego przyznały się: Rosyjski Korpus Ochotniczy (RDK) i Legion Wolność Rosji (LSR). "Nagranie opatrzone danymi geolokalizacyjnymi opublikowane 1 czerwca pokazuje domniemanych żołnierzy LSR operujących w pobliżu Nowej Tawołżanki (3,5 km od granicy rosyjsko-ukraińskiej) i żołnierzy LSR i DRK ostrzeliwujących pozycje rosyjskie koło tej miejscowości i koło Szebiekina (7 km od granicy)" - relacjonuje ośrodek. Jak dodaje, druga formacja - RDK - opublikowała nagranie pokazujące - jak ogłosiła - jej żołnierzy walczących na obrzeżach Szebiekina. ISW cytuje też oceny rosyjskich blogerów wojennych, którzy twierdzą, że formacje, które przeprowadziły rajd były wielkości kompanii i dysponowały czołgiem i pojazdami opancerzonymi.

Analitycy zwracają uwagę na reakcje w Rosji, w tym wypowiedzi Kremla, że Władimir Putin jest poinformowany o sytuacji, i doniesienia o ewakuacjach w obwodzie biełgorodzkim. Jak ocenia ISW, "ewakuacje, deklarowana uwaga Putina i ocena ministerstwa obrony, że rajdy były próbą +najechania+ terytorium Rosji, wskazują, iż Kreml próbuje wykorzystać te ograniczone ataki do wspierania bieżącej operacji informacyjnej", mającej budować "poparcie w kraju dla przedłużającej się wojny" przeciwko Ukrainie.