MICHAŁ POTOCKI: Jaki jest według pani rzeczywisty powód kolejnego procesu Michaiła Chodorkowskiego? Przecież on siedzi w łagrze, nikomu już nie zagraża…
KARINNA MOSKALENKO*: Jak to nie zagraża? On pozostaje zagrożeniem dla dzisiejszej władzy. To niezależny człowiek, któremu udało się zorganizować niezależny biznes i chciał także nasz kraj uczynić niezależnym. Władza nie może tego znieść i dlatego się z nim rozprawiła wcześniej i nadal się z nim rozprawia. Władza boi się, że skargi przedstawicieli nieistniejącego już Jukosu zostaną pozytywnie rozpatrzone przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Okaże się wtedy, że działania, powiedzmy, niektórych przedstawicieli władz miały na celu rozprawę z człowiekiem i odebranie mu biznesu. Oni powinni za to zapłacić.

Reklama

A co Chodorkowski chciałby robić, gdyby udało mu się wyjść na wolność?
Michaił powiedział mi: "Biznes mnie już nie interesuje. Ja widzę siebie innego. Interesuje mnie działalność społeczna, ale też niepolityczna. Biznesu już próbowałem, osiągnąłem w nim wszystko, co chciałem osiągnąć".

Czy przed rozpoczętym niedawno kolejnym procesem przedstawiciele władzy nie kontaktowali się z wami jako adwokatami, nie proponowali kompromisu typu: Chodorkowski wychodzi na wolność, ale musi emigrować albo powstrzymać się od działalności publicznej?
Proszę posłuchać. Ja się takimi sprawami nie zajmuję. O żadnych podobnych kwestiach z nikim nie dyskutuję. Trzeba choć trochę wiedzieć, czym się zajmuję, by nie podchodzić do mnie z jakimikolwiek propozycjami. Oczywiście nie mogę mówić za innych adwokatów Chodorkowskiego, ale ja się zajmuję obroną praw człowieka. Nawet gdy chodzi o sprawę Chodorkowskiego, to dla mnie sprawa obrony praw człowieka. Nikt nigdy nie podszedł do Karinny Moskalenko z jakimikolwiek propozycjami kompromisu. Ja o takich propozycjach nie słyszałam. Oczywiście mówiło się o podobnych rzeczach, ale ja nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć.

W czasie nowego procesu Chodorkowski siedzi w Moskwie. Jakie ma warunki w porównaniu do tych panujących w łagrze w Krasnokamiensku?
Nie ma celi jednoosobowej, razem z nim siedzi kilka osób, które także trafiły tam w rezultacie działalności gospodarczej.

Reklama

"Kommiersant" napisał, że dla Chodorkowskiego w Moskwie przygotowano celę dla VIP-ów. Co to oznacza w rosyjskich warunkach?
W rzeczywistości to jedno z najcięższych więzień. I to wcale nie ze względu na panujące tam warunki bytowe. Przeciwnie, te warunki są lepsze niż gdzie indziej. W innych więzieniach warunki są skandaliczne. W tym konkretnym więzieniu warunki nie są skandaliczne w tym sensie, że starają się tam spełnić minimalne humanitarne standardy. A dlaczego mimo wszystko to jedno z najcięższych więzień? Dlatego że stopień kontroli nad człowiekiem jest tam porażający. Żadne minimalnie lepsze warunki bytowe nie mogą tej okoliczności zrównoważyć. A jeśli taki stopień kontroli trwa wiele lat, to, proszę mi uwierzyć, zaczyna graniczyć z moralną torturą.

Jak często Chodorkowski ma możliwość kontaktu z rodziną i adwokatami?
Na razie, póki trwa proces, widzi się z adwokatami w budynku sądu codziennie. Z rodziną nie może się widzieć, ponieważ trwa postępowanie. Ale wszystko zależy od władz zakładu karnego i sądu, który wydaje pozwolenia na spotkania bądź ich nie wydaje. Generalnie rodzina może się widywać z więźniem dwa razy na miesiąc, o ile przebywa on na zonie w kolonii karnej (choć często jest umieszczany w izolatce, a wtedy spotkania są odwoływane).

Czy macie w ogóle możliwość swobodnej rozmowy z Chodorkowskim, bez presji ze strony strażników?
Nie. Możemy rozmawiać tylko w obecności straży. O żadnej swobodzie nie może być mowy. Chodorkowski zdaje sobie sprawę, że wszystkie jego rozmowy są nagrywane, przesłuchiwane, sprawdzane itd. itp.

Reklama

Jak on to znosi?
Jakby to powiedzieć… Ja jestem nim po prostu zachwycona. Przez trzydzieści lat broniłam wielu ludzi. A on jest wyjątkowy. Nigdy się nie skarży, nigdy się nie żali, niczego nie wymaga od nas. Po prostu czasem chce coś przekazać żonie czy mamie. To cierpliwy i skromny człowiek. Mówi zawsze, że kiedy stał się bogaty, nie było jego celem korzystać z prywatnych przyjemności. Pieniądze były mu potrzebne, bo dzięki nim można było bardzo dużo zrobić. To wystarczająco racjonalne podejście. A samo więzienie całkowicie odziera z prywatności. Miałam wielu klientów i wszyscy mówili, że lepsze są gorsze warunki bytowe niż taki stopień kontroli.

A do tego ostatnio musiał znosić oskarżenia współwięźnia Aleksandra Kuczmy o molestowanie seksualne…
Tak, większej bredni wymyślić nie mogli. To próba dobicia Chodorkowskiego. Do niczego takiego nie doszło, te oskarżenia się nie potwierdziły.

A to przecież nie pierwszy problem Chodorkowskiego z Kuczmą.
Oczywiście. Oni chcą w ten sposób inspirować dyscyplinarne problemy. Przy poprzedniej sprawie Kuczma nie poniósł żadnych konsekwencji. Nocny napad przy użyciu noża, zranienie Chodorkowskiego w okolicę głowy, a oni o nic go nie oskarżyli. A wracając do ostatnich rewelacji - przecież Chodorkowski nie ma takiego charakteru. "Ja temu człowiekowi współczuję" - mówi. Kuczmę po prostu ktoś wykorzystuje.

Czy Chodorkowski ma problemy tylko z Kuczmą? W jakich pozostaje stosunkach z innymi więźniami?
Bardzo spokojnych. Nikomu nie nadskakuje. Wie, że znajduje się wśród więźniów, gdzie funkcjonują określone prawa i zwyczaje. Nie przeciwstawia się tym zwyczajom (odpowiadającym polskiej grypserze - red.), choć w nich nie uczestniczy. Ale stara się nie konfliktować z innymi. Zresztą on jest z natury sympatycznym, kontaktowym człowiekiem. Nawet zdarza się, że klawisze darzą go szacunkiem. Sam odnosi się do innych z uwagą. Wie pan, sam mi kiedyś mówił w Krasnokamiensku, że więźniowie przychodzą do niego po rady. On jest człowiekiem rozumnym i na tyle kontaktowym, że zaczęli do niego przychodzić z własnymi problemami. Chodorkowski zaś przywyknął i nauczył się spokojnie podchodzić do różnych kwestii, które u innych wywołują histerię, strach. On jest rozsądny. Według mnie to sangwinik czystego typu. Tacy ludzie trafiają się niezwykle rzadko.

Co Chodorkowski robi w swoim czasie wolnym?
Bardzo dużo czyta. Teraz ma co prawda mało wolnego czasu, bo przygotowuje się do procesu, studiuje dokumenty, przygotowuje obronę. Ale czytanie stało się dla niego w więzieniu zbawieniem. Czyta dużo takich rzeczy, których we wcześniejszym życiu nie miał czasu poznać. Powiedział mi nawet, że odkrył dzięki temu mnóstwo nowych autorów, poważnej literatury, zarówno współczesnej, jak i klasycznej. A czyta bezustannie, gdy tylko ma taką możliwość.

Kilka miesięcy temu próbowano panią otruć. Nie boi się pani dalej pracować jako adwokat w procesach politycznych? Zwłaszcza że kilku adwokatów w ostatnim czasie zginęło…
Wielu ludzi zadawało mi już to pytanie, a ja za każdym razem, w zależności od nastroju, odpowiadam inaczej. Najpierw myślałam, jak w ogóle można w takich warunkach żyć i pracować. Ale po przemyśleniu całej sprawy stwierdziłam, że taką mam po prostu pracę. Dla części klientów pracuję za darmo. Mam ich zostawić? Nie widzę takiej możliwości, nawet jeśli ktoś będzie mi grozić. W październiku próbowano mnie otruć. Do tej pory nie do końca odzyskałam głos, nie znam motywów tego czynu. Zresztą bardzo trudno będzie to wyjaśnić, świetnie to rozumiem. Francuska policja ma z tym problem (wszystko stało się w Strasburgu - red.). Wysuwają wersję nieostrożności. Mówią, że poprzedni właściciel samochodu, którym jechałam, prowadził antykwariat i rozbił w nim jakiś przyrząd z rtęcią. Z wielkim z zadowoleniem przyjęłabym taką wersję, bo zawsze to lepsze, niż wiedzieć, że ktoś próbował mnie zabić. Ale nie wykluczam i tego, bo wersja nieostrożności poprzedniego właściciela wydaje się mało wiarygodna. Za wersją o umyślnej próbie otrucia przemawia więcej. Ale nie upieram się. Gdyby to było umyślne, wydaje mi się, że prędzej można by to było określić jako próbę zastraszenia niż zabicia.

*Karinna Moskalenko, adwokat Michaiła Chodorkowskiego, wcześniej broniła m.in. Aleksandra Litwinienki, Garriego Kasparowa oraz pracowała przy sprawie zabójstwa dziennikarki "Nowej Gaziety" Anny Politkowskiej