Facebook nie zamknie grup dyskusyjnych negujących Holocaust, bo chce być "miejscem dyskusji o kontrowersyjnych ideach" - oświadczył rzecznik najpopularniejszego serwisu społecznościowego świata, Barry Schnitt. Według stanowiska swoich władz Facebook próbuje "znaleźć delikatną równowagę" między wolnością słowa a "zapewnieniem bezpieczeństwa grupom i jednostkom".
Władze serwisu zastrzegły jednak, że internauci z 13 krajów gdzie negacja Holocaustu jest przestępstwem nie będą mogli wejść na strony zaprzeczających istnieniu Zagłady grup. Tymczasem amerykański prawnik Brian Cuban napisał list otwarty do założyciela Facebooka Marka Zuckerberga, w którym wezwał go do zamknięcia grup takich jak "Holocaust to Holofałsz" i "Holocaust to mit". Według Cubana "ci, którzy promują teorię negacji Holocaustu", szerzą nienawiść, co jest niezgodne z zasadami używania Facebooka, wykluczającymi nawoływanie do nienawiści rasowej.
Ale serwis społecznościowy się broni, twierdząc, że choć uważa negację Holocaustu za skandaliczną, to kłopotliwe grupy dyskusyjne nie przekraczają granicy między zaprzeczeniem ludobójstwa a nienawiścią. Serwis podkreśla, że w przeszłości zamykał grupy, które groziły komuś przemocą.
To, że coś jest nielegalne w jakimś kraju, nie znaczy, że zostanie wyrzucone ze strony - oświadczył Schnitt. "Na przykład to, że w niektórych krajach homoseksualizm jest nielegalny, nie oznacza, że musimy go wyrzucić z Facebooka" - dodał rzecznik.