"Pokazywali nam filmy z 7 lipca (dzień krwawych zamachów w lodnyńskim metrze w 2005 roku) i 11 września (atak na World Trade Center) i dawali jasno do zrozumienia, że je pochwalają” - opowiada 15-letni Adam (imię zmienione).
>>>Islamiści i neonaziści nie wjadą do Anglii
Dla pochodzącego z Algierii chłopaka, który w wieku ośmiu lat został sierotą po śmierci ojca, perspektywa dołączenia do bojowników dżihadu mogła być kusząca tak, jak była dla jego poprzedników, którzy próbowali przeprowadzić samobójcze zamachy 21 lipca 2005 roku, dwa tygodnie po zabójczym ataku w metrze. Ale młodzieniec oparł się pokusie.
>>>Afgańczycy: śmierć Amerykanom!
"To był dla mnie szok. Zacząłem myśleć: <zaraz, mam w sobie gniew, ale nie chcę sobie z nim radzić zabijając ludzi>:" - mówi 18-letni dziś chłopak.
Adam był najmłodszym z rekrutów, którzy mieli okazję obejrzeć martyrologiczne filmy z wyczynami bojowników dżihadu, które pokazywali mu ludzie związani z londyńskim meczetem Stockwell. On i jego koledzy byli też zachęcani do wyjazdu do Pakistanu, gdzie mieli przejść szkolenie i zostać terrorystami.
>>>Oto talibski podręcznik zabijania
"Wiem, że kilku innych zgodziło się na wyjazd. Ich ostatecznym celem miały być operacje dokonywane w Wielkiej Brytanii" - mówi nastolatek, który po roku odszedł z grupy i obecnie przechodzi rehabilitację w ramach programu dla muzułmańskiej młodzieży, która zetknęła się z terrorystyczną indoktrynacją. "Cieszę się, że nie poszedłem tą drogą. Chcę pracować w biurze:" - kończy.