W tekście pojawia się potępienie pomocy, jakiej europejskie państwa NATO udzielają Amerykanom w Afganistanie oraz przestroga: ci, którzy liczą na USA, zawiodą się - jak niedawno Gruzja.

Autorzy tłumaczenia nie zadali sobie jednak większego trudu: nawet otwierające posłanie bin Ladena wersety ósmej sury Koranu - Al-Anfal - zostały przetłumaczone bez zrozumienia tekstu. Dalej jest jeszcze gorzej: "tak, na jakiej podstawie pan naruszenie, co mówisz o udział w wysokim szacunkiem sprawiedliwości i praw człowieka? Co to jest, że odzwierciedlają w tej sprawie i poprosić mądrych i rozsądnych ludzi, ponieważ nie będzie długo, aż kurz wojny pokonuje w Afganistanie, w tym momencie nie znajdziesz śladu amerykańskich, ponieważ będą one odejść daleko poza Atlantyk, jak Bóg da, a tylko nas i będzie nadal, bo uciskani będzie odwetu z jego ciemięzcy” – piszą autorzy polskiego przekładu.

Reklama

Mimo bełkotliwości przesłanie najsłynniejszego terrorysty świata jest jednak jasne: Europejczycy biorą udział w niesprawiedliwej wojnie i przyjdzie im za to zapłacić. Nie tylko muzułmanie srogo się zemszczą, lecz także Amerykanie na koniec okażą się zdrajcami. Lider Al-Kaidy przypomina tu los Gruzji po ubiegłorocznej wojnie z Rosją: Tbilisi szukało opieki Waszyngtonu, a w końcu dostało od USA "kilka namiotów, trochę żywności i proszków do prania".

Choć bin Laden wspominał już o Polsce w swoich wcześniejszych wystąpieniach, tego typu tłumaczenie pojawia się po raz pierwszy. "Sądzę, że nie jest to wezwanie do ataków na Polskę, ale próba odwołania się do polskich muzułmanów i zaktywizowania ich" - mówi nam arabista z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Marek Dziekan. "Na tyle, na ile znam środowisko polskich muzułmanów, to próba całkowicie chybiona" - dodaje.

Zdaniem Dziekana odezwa bin Ladena w języku polskim świadczy, że Polska utrwala się w świadomości terrorystycznej międzynarodówki jako jeden z członków antyislamskiej zachodniej koalicji. "Nasz udział w operacjach w Afganistanie czy Iraku jest raczej symboliczny, za to silnie nagłośniony" - podkreśla Dziekan. "No to się doczekaliśmy: ludzie Al-Kaidy wreszcie nas zauważyli -kwituje.