Lekarze zwołali specjalne konsylium, które po wielu badaniach stanu zdrowia i obserwacjach zachowania dziewczynki stwierdziło, że mała ma szansę na pełną integrację z ludźmi. "To dziecko po prostu nie dostało ludzkiego ciepła, czułości" - tłumaczy Tatiana Misnik, dyrektor socjalno-rehabilitacyjnego centrum "Nadzieja", w którym przebywa teraz dziewczynka.
>>> Zobacz, w jakich warunkach żyła Natasza
Sześciolatka czuje się tam coraz pewniej. Bawi się z dziećmi, nie boi się dorosłych. Nie potrafi jeszcze mówić i wciąż wydaje odgłosy podobne do szczekania. Ale na to trzeba czasu - z dziewczynką cały czas pracuje psycholog i logopeda.
Najsmutniejsze jest chyba jednak to, że od kiedy dziewczynka jest w ośrodku, nikt z jej rodziny nie zadzwonił nawet i nie zapytał, jak się czuje. A jej rodzice formalnie wciąż nie zostali pozbawieni praw rodzicielskich.
>>> Nowe życie dziewczynki-psa
Wydaje się to jednak tylko kwestią czasu. Opieka społeczna gromadzi już dokumenty i planuje skierowanie sprawy do sądu. Jednym z dowodów będzie także mieszkanie, w którym żyła dziewczynka. Teraz są w nim jej dziadkowie, którzy także utrzymują, że dziewczynce było tam dobrze. 27-letni ojciec Nataszy stwierdził, że nie widzi problemu, że dziewczynka wychowywała sie w normalnych warunkach. "No i co z tego, że nie mówi. Za to rozumie zwierzęta" - podsumował.
W mieszkaniu nie ma wody, ogrzewania i gazu, które odcięto, bo nikt nie płacił rachunków. Jest za to niewyobrażalny brud i wszechogarniający smród. W mieszkaniu żyje także pięć psów i cztery koty, od urodzenia jedyni przyjaciele Nataszy.