Pod określeniem "dostęp bez autoryzacji do danych ministerstwa obrony" kryje się kradzież danych. Oficer pracował w komórce zajmującej się ruchem powietrznym, więc dane miały charakter istotny z punktu widzenia obronności, także sojuszników. Jako major wywiadu oficer miał wysoki poziom poświadczenia bezpieczeństwa, co oznacza, że mógł poznać tajne dokumenty dotyczące bezpieczeństwa państwa.
O zatrzymaniu oficera czeskiej armii media informowały w czerwcu br. Teraz "Lidove Noviny" ujawniły, że śledczy w utajnionym i trwającym od dwóch lat postępowaniu od początku badali, czy oficer nie szpiegował na rzecz obcego mocarstwa. Dochodzenie ujawniło, że spędził kilka tygodni w jednym z "wrogich" miejsc. Najprawdopodobniej chodzi o Krym.
Dowiedzieli się po fakcie?
Dwa źródła gazety znające sprawę powiedziały redakcji, że oficer miał w przeszłości spędzić kilka tygodni w Rosji, miał być na Krymie, ale nie jest jasne, co dokładnie tam robił. Dziennikarze napisali także, że nie wiadomo, czy oficer zgłosił przełożonym swoją podróż do Rosji. Być może dowiedzieli się o tym po fakcie.
"Lidove Noviny" oceniły, że sprawa majora zwraca uwagę poprzez fakt, iż nie postawiono mu zarzutów szpiegostwa. W praktyce jest to bardzo trudne do udowodnienia. Wynika to głównie z faktu, że przekazywanie informacji odbywało się za pośrednictwem tzw. wirtualnych komputerów. Trudno ustalić, kto ma do nich dostęp - stwierdziły "Lidove Noviny", podkreślając, że z tego powodu śledczy wykorzystali przepisy dotyczące nieautoryzowanego dostępu do danych.
Z Pragi Piotr Gorecki