Teoria pierwsza - zakładnicy
Hamas przetrzymuje około 199 zakładników, porwanych podczas ataku na początku października. Większość z nich to cywile - są wśród nich kobiety, dzieci, starcy i ciężko chorzy ludzie. Jak pisze "Daily Telegraph", jeśli izraelska ofensywa ruszy, to los zdecydowanej większości z nich jest przesądzony. Zwłaszcza, że Hamas twierdzi, że już 32 zakładników zginęło w nalotach.
Teoria druga - naciski sojuszników
O ile Wielka Brytania czy USA popierają prawo Izraela do obrony, o tyle państwa te domagają się, by Izrael pokazał pewien stopień "powściągliwości". Zdają sobie sprawę bowiem, że kryzys humanitarny w Strefie Gazy, spowodowany wojną, tylko napędzi Hamasowi rekrutów, bo ludzie nie będą mieli nic do stracenia, a to tylko nakręci spiralę nienawiści w regionie.
Mało tego, gniew, wywołany kryzysem w Gazie spowoduje, że władze krajów arabskich zrezygnują z prób nawiązania normalnych kontaktów dyplomatycznych z Izraelem. Do tego od Jerozolimy może się też odwrócić zachodnia opinia publiczna, która wymusi na władzach osłabienie więzi z Izraelem.
Teoria trzecia - problemy natury militarnej
O ile łatwo jest mówić o "zniszczeniu Hamasu", to - jak pisze "Daily Telegraph" - wykonanie tego będzie piekielnie trudne. O ile ostatecznie Hamas przegra wojnę, biorąc pod uwagę różnicę sił i technologii, to starcia w Strefie Gazy będą krwawe, bo terroryści dobrze ufortyfikowali ten region, a na atakujące siły będą czekać snajperzy i ładunki wybuchowe. Sama Gaza, po takiej operacji, może wyglądać tak, jak Grozny w 2000 roku, po ataku rosyjskiej armii.
Do tego, gdy Izrael zwiąże wszystkie swoje siły w Gazie, wtedy do ataku na osłabione granice państwa może wkroczyć Hezbollah i uderzyć z Syrii i Libanu. Wtedy do akcji, by ratować Izrael wkroczą amerykańskie lotniskowce, a to oznacza początek regionalnego, a nawet światowego konfliktu.