Ryanair zaangażował się w intensywny konflikt z OTA (internetowymi biurami podróży), które według niego wprowadzają w błąd konsumentów, podnosząc ceny lotów i naliczając prowizje od dodatków, takich jak rezerwacja miejsc. Konflikt ten znalazł się w centrum wielu spraw sądowych, z których obie strony wezwały do interwencji regulacyjnej.
Umowa, zawarta przez irlandzką linię lotniczą, umożliwia klientom np. loveholidays zakup biletów lotniczych, rezerwację miejsc i dodatków, takich jak bagaż, w ramach pakietu wakacyjnego, przy cenach ustalanych przez Ryanair.
Przewoźnik zaznacza, że gwarantuje to, iż klienci loveholidays nie będą obciążeni nadmiernymi opłatami, a także będą mieli bezpośredni dostęp do swojego konta myRyanair w przypadku wszelkich pytań dotyczących informacji o klientach.
Dodatkowo, klienci nie będą zmuszeni do przechodzenia przez długi proces weryfikacji Ryanair, który, według OTA, jest próbą skłonienia pasażerów do bezpośredniej rezerwacji.
Ryanair i loveholidays chcą wspólnie chronić klientów
Z naszej perspektywy, priorytetem jest ochrona klientów - powiedziała Dara Brady, rzeczniczka Ryanair, na konferencji prasowej w Londynie. Brady podkreślił, że to partnerstwo jest istotne, ponieważ pokazuje, że istnieje "legalny sposób prowadzenia wspólnych interesów".
Brady dodała, że wiele OTA nawiązało kontakt z przewoźnikiem, a możliwe są także inne potencjalne partnerstwa. Stwierdziła, że Ryanair jest otwarty na współpracę z każdym, kto chce działać w sposób zgodny z prawem w ramach tego rodzaju umowy.
Natomiast Al Murray, dyrektor ds. marketingu loveholidays, podkreślił, że dzięki współpracy "wszyscy klienci będą mogli korzystać z atrakcyjnych cen oferowanych przez Ryanair", jednocześnie mając dostęp do różnorodności hoteli, elastycznych planów płatności i ochrony ATOL.
Decyzja o współpracy została podjęta po tym, jak na początku grudnia OTA usunęły z swoich stron internetowych listę lotów Ryanair, co zmusiło przewoźnika do obniżenia cen i ostrzeżenia o dostępnych miejscach. Na pytanie, czy umowa była odpowiedzią na te działania, Brady odpowiedział: "Nie sądzę... prowadzimy rozmowy od kilku tygodni". Podkreślił, że celem jest pokazanie, iż istnieje sposób na współpracę zgodną z prawem.