Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby oznajmił podczas piątkowej konferencji prasowej, że administracja prezydenta Joe Bidena "konsekwentnie i jasno mówiła", jak powinno wyglądać funkcjonowanie Strefy Gazy po wojnie.

Waszyngton "nie wierzy w koncepcję (przewidującą) zmniejszenie wielkości Strefy Gazy". (...) Nie chcemy żadnych przymusowych przemieszczeń Palestyńczyków poza (ten obszar) i oczywiście nie chcemy, by Gaza była zdominowana przez Hamas lub by Hamas nią rządził" – oznajmił Kirby.

Reklama

Dodał, że "naród palestyński powinien mieć głos (...) poprzez zrewitalizowaną Autonomię Palestyńską".

Plany Netanjahu przewidują, że izraelska armia będzie miała "nieograniczoną swobodę" działania w Strefie Gazy, aby zapobiegać ponownej aktywizacji terrorystów, oraz że Izrael będzie kontynuować już zapoczątkowany projekt tworzenia strefy buforowej w palestyńskiej półenklawie.

Według tego planu strefa buforowa miałaby funkcjonować "tak długo, jak będą tego wymagać względy bezpieczeństwa".

Izrael vs. USA. Sprzeczne wizje przyszłości Strefy Gazy

Przewidziano też, że Strefą Gazy mieliby zarządzać, zamiast Hamasu, "lokalni urzędnicy niezwiązani z terrorystami". Sama Gaza miałaby zostać zdemilitaryzowana, a jej mieszkańcy "odradykalizowani".

Według USA władze Autonomii powinny przejąć władzę w Gazie dzień po zakończeniu wojny. Tej koncepcji sprzeciwia się Netanjahu.

Nie wymieniony z nazwiska urzędnik izraelski przekonywał w czwartek, że władze Autonomii Palestyńskiej nie powinny uczestniczyć w powojennym rządzie w Gazie, ponieważ nie potępiły ataku Hamasu na Izrael z 7 października 2023 roku, gdy terroryści zabili na południu Izraela około 1200 osób i uprowadzili 253 zakładników.

Sekretarz stanu USA Antony Blinken poinformował w piątek, że "wstrzymuje ocenę" planu do momentu, gdy zostaną ujawnione jego szczegóły, ale "rozmiar Strefy Gazy nie powinien zostać zmniejszony".