Wizyta Orbana w Moskwie

Dmytro Tużanski zauważył, że Orban nie odbył "pełnej" wizyty w Moskwie, a jedynie zatrzymał się w rosyjskiej stolicy w drodze do Azerbejdżanu na szczyt Organizacji Państw Turkijskich, w której Węgry mają status obserwatora.

- Wcześniej Putin mógł postrzegać taką wizytę i prośbę jako upokorzenie: jak to jest, że oni tylko przejeżdżają?” – powiedział Tużanski. - Ale teraz Putin korzysta z takiej wizyty z wezwaniami do pokoju. Pokazał, że jest gotów gościć każdego zachodniego polityka, przywódcę UE, który jest gotowy rozmawiać o pokoju – dodał.

Reklama

Rozmówca PAP zauważył, że "to premier Węgier poprosił o wizytę, próbując zaprezentować się jako mediator, wysyłając sygnał do europejskich populistów, których chce przyciągnąć do tworzonej nowej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim".

- Oczywiście Orban nie jest i nie był mediatorem, ale uważa, że teraz jest na to odpowiedni czas: odbył się szczyt pokojowy w Szwajcarii, a propozycje pokojowe napływają ze wszystkich światowych stolic – powiedział szef Instytutu Strategii Środkowoeuropejskiej.

Reklama

- Nie jest to pierwszy raz, kiedy Orban i Putin współpracują w tym stylu – stwierdził Tużanski.

Kolejne spotkanie Putina z Orbanem

W październiku Orban spotkał się z izolowanym i ściganym przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) Putinem w Pekinie, za co był krytykowany przez zachodnich sojuszników. Politycy państw zachodnich i UE krytycznie odnieśli się również do piątkowej wizyty Orbana w Moskwie, zaznaczając, że mimo sprawowania przez Węgry półrocznej prezydencji w Radzie UE nie ma on mandatu do prowadzenia rozmów na temat pokoju na Ukrainie.

- Pozostaje pytanie, jak po takich wizytach Orban planuje negocjować fundusze europejskie, które są zamrożone dla Węgier z powodu problemów z praworządnością – zauważył Tużanski.

Ekspert spodziewa się "gorącej debaty" na temat Węgier na forum nowego Parlamentu Europejskiego, który zbierze się po raz pierwszy w połowie lipca. - W przeszłości PE był szczególnie krytyczny względem Budapesztu – zaznaczył analityk, przypominając trwającą cały czas procedurę przeciwko Węgrom z art. 7 Traktatu o UE.

- Orban chce i będzie starał się kontynuować swoją pokojową dyplomację wahadłową, a Turcja wygląda logicznie jako kolejny cel takich inicjatyw – ocenił ekspert. Jego zdaniem premier Węgier nie ma w rzeczywistości żadnego planu, a jego działanie "to populizm w czystej postaci".