Zamachowiec strzelał do Trumpa z dachu budynku położonego w pobliżu wiecu byłego prezydenta.
Zeznania policjanta
Policja udostępniła nagranie, na którym słychać rozmowę dwóch funkcjonariuszy. Ja im (przekleństwo) powiedziałem, że muszą (przekleństwo) postawić tam ludzi. Powiedziałem im (przekleństwo) we wtorek - mówi policjant. Zapytany przez kolegę, kim są "oni", odpowiada "Secret Service".
Nawet się nie martwiłem, bo sądziłem, że ktoś jest na dachu - dodaje pierwszy policjant, ale drugi mówi: "byli w środku".
"Zawiodła technologia Secret Service"
Na początku sierpnia "New York Times" napisał, że podczas zamachu na Trumpa zawiodła technologia Secret Service. Jako pierwszy o obecności zamachowca, który na pobliskim dachu przyjął pozycję strzelecką, dowiedział się funkcjonariusz lokalnej policji, który powiadomił przez radio, że nieopodal miejsca przemówienia Trumpa znajduje się napastnik z długą bronią.
Jednak system komunikacji policji nie był połączony z systemem Secret Service i komunikat nie dotarł do agentów chroniących Trumpa. Błąd w komunikacji był spowodowany niedopatrzeniem Secret Service, który nie zdecydował się na użycie lepszych narzędzi do komunikacji i wzmacniacza sygnału. Co więcej, służby odpowiadające za ochronę byłego prezydenta USA zrezygnowały z użycia drona do obserwacji terenu wydarzenia.
Zamachowiec - kim był?
13 lipca Trump, kandydat Republikanów w wyborach prezydenckich, stał się celem nieudanego zamachu przeprowadzonego przez 20-letniego Thomasa Matthew Crooksa, który strzelał do niego z odległości 135 m podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii. Młody zamachowiec ranił dwie osoby i zabił jedną.