Oceniam ryzyko wybuchu epidemii wirusa Marburg jako bardzo wysokie na poziomie krajowym, wysokie na szczeblu regionalnym i niskie w skali globalnej- oświadczył Tedros Adhanom Ghebreyesus, szef WHO, cytowany przez Reutera.

Wirus Marburg. Śmiertelna epidemia

Reklama

Według informacji WHO oraz agencji prasowych, w Rwandzie potwierdzono już 11 ofiar śmiertelnych tego wysoce niebezpiecznego wirusa, a 36 osób zostało zarażonych. Pierwsze przypadki zgłoszono w piątek, a w ciągu zaledwie jednego dnia odnotowano sześć zgonów.

Marburg, blisko spokrewniony z wirusem Ebola, wywołuje objawy takie jak gorączka, bóle mięśni, biegunka i wymioty. W skrajnych przypadkach prowadzi do śmierci na skutek poważnych krwotoków.

Minister zdrowia Rwandy, Sabin Nsanzimana, poinformował, że okres inkubacji wirusa wynosi od trzech dni do trzech tygodni. Z tego powodu identyfikacja źródła infekcji i kontrola rozprzestrzeniania się choroby są bardzo trudne.

Działania WHO i współpraca międzynarodowa

Pomimo braku szczepionki i skutecznego leczenia na wirusa Marburg, WHO ściśle współpracuje z rządem Rwandy, aby ograniczyć jego rozprzestrzenianie się. Rząd USA wydał ostrzeżenie dla swoich obywateli, zalecając pracownikom ambasady w Kigali pracę zdalną i unikanie miejsc publicznych.

Chociaż epidemie wirusa Marburg były wcześniej notowane w krajach takich jak Gwinea Równikowa, Uganda, Kongo i Angola, dotychczas w Rwandzie nie udało się ustalić źródła obecnej epidemii.

Wirus Marburg. Fala paniki w Europie

Strach przed wirusem Marburg dotarł także do Europy. Kilka dni temu w Niemczech, na głównym dworcu w Hamburgu, uruchomiono alarm wirusowy, gdy podejrzewano, że 26-letni student medycyny i jego partnerka, którzy wrócili z Rwandy, mogli być zakażeni. Po przeprowadzeniu testów, okazało się, że nie są nosicielami wirusa.

Wirus Marburg został po raz pierwszy wykryty w Niemczech w 1967 roku, a jego śmiertelność wynosi nawet 88%. Nadal jednak pozostaje zagadką, dlaczego wirus powraca w regionach Afryki i nie rozprzestrzenia się na większą skalę.

Źródła: Reuters, AP, PAP